Mały Puchar Estonii to rozgrywki, w których występują zespoły grające w drugiej lidze lub na niższym poziomie w tym kraju. W meczu 1/32 tego pucharu, Tartu Team Helm pokonał na wyjeździe FC Baltic - aż 48:0. A do tego spotkania mogło w ogóle nie dojść, bo wcześniej Tartu Team Helm przegrało z Levadią (1:2). Wynik został zweryfikowany po tym, gdy okazało się, że Levadia U-19 wystawiła zawodnika nieuprawnionego do gry.
Możesz przeczytać także: Dwa miliony wyświetleń. Tak zawodnicy wyjaśnili nieporozumienia
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Aż 14 bramek z 48 strzelił jeden piłkarz - Daaniel Maanas. Już do przerwy piłkarze Tartu Team Helm prowadzili aż 20:0. W drugiej części wrzucili wyższy bieg, bo dołożyli jeszcze... 28 bramek.
Obawiałem się, że nie wrócą na drugą połowę. Było to może trochę niegrzeczne, ale skłamałbym, gdybym powiedział, że tak okazałe zwycięstwo nie było przyjemne - powiedział Maanas, cytowany przez estońskie media.
Dwóch kolejnych piłkarzy zapisało po siedem trafień, jeden sześć. A łącznie 11 zawodników wpisało się na listę strzelców. Dokonał nawet tego bramkarz zwycięskiej ekipy.
Możesz przeczytać również: Żyła w "Tańcu z Gwiazdami?". Słowa skoczka dają do myślenia
Tamtejsze media informują, że spektakularny mecz z perspektywy trybun oglądało zaledwie 24 kibiców. A przypomnijmy, że bramek padło dwa razy więcej.
Warto dodać też, że obie drużyny przez całe spotkanie grały w komplecie, czyli jedenastu na jedenastu. W ciągu 90 minut sędzia tylko raz sięgnął po żółtą kartkę.
Zespół z jednego z największych estoński miast pochwalił się w mediach społecznościowych wielkim zwycięstwem. Zamieszczony został wpis, który wskazuje na to, jakim wynikiem zakończyła się rywalizacja.
Możesz przeczytać także: Kamil Stoch wrócił do treningów. Jedno zdjęcie mówi wszystko
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.