W niedzielnym meczu Super Lig lider tabeli Besiktas Stambuł mierzył się z Ankaragucu. Zwycięstwo 3:2 pozwoliło faworytom umocnić się na prowadzeniu w walce o mistrzostwo kraju. Konfrontacja była emocjonująca. Besiktas co prawda stracił gola jako pierwszy, ale już przed przerwą odwrócił wynik. Zawodnicy Ankaragucu doprowadzili do remisu, ale to goście oddali decydujący strzał.
W końcówce meczu jednego z widzów zdecydowanie poniosło. Wbiegł z trybun na boisko. Ochroniarze nie zdążyli zareagować i agresor, po przeskoczeniu płotu, znalazł się w pobliżu piłkarzy. Nie miał on pokojowych zamiarów wobec zawodników Besiktasu.
Piłkarze byli zebrani w kole środkowym i rozmawiali jeszcze z sędzią. Kiedy podbiegł do nich nieproszony gość z trybun, kopnął mocno Saliha Ucana. Atak rozpędzonego pseudokibica na piłkarza wyglądał jak scena z filmu akcji. Gracze obu drużyn stanęli w obronie zaatakowanego kolegi po fachu.
Skandal w Turcji. Ostre reakcje po ataku na piłkarzy
To nie jest normalne. To po prostu złe - cytuje piłkarza Wouta Beghorsta portal "Spox". - Bardzo lubię emocje narodu tureckiego, kiedy przeżywa piłkarskie mecze, ale żeby liga mogła się rozwijać, trzeba karać za takie incydenty - dodał holenderski napastnik Besiktasu.
Czytaj także: Miłosne igraszki na trybunach? Policja bada sprawę
Weghorst ma również pretensje do sędziego za pokazanie czerwonej kartki jednemu z partnerów z zespołu, który uczestniczył w powstrzymywaniu agresora. Nie liczy on jednak na zdjęcie zawieszenia piłkarza.
Wszystko działo się za moimi plecami. Myślę, że napastnik biegł od początku właśnie w moim kierunku. Nie rozumiem, dlaczego sędzia ukarał jednego z nas czerwoną kartką, skoro broniliśmy się i reagowaliśmy na agresję. Co powinniśmy zrobić? Powiedzieć "chodź, kopnij nas po raz drugi"? - pytał oburzony Salih Ucan po incydencie.
Wiadomo, że szczęśliwie żaden z uczestniczących w incydencie piłkarzy nie odniósł poważnych obrażeń.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.