W sobotę, podczas gali Clout MMA 2, Marcin Najman stoczył dwa pojedynki. Najpierw przegrał walkę z Piotrem "Lizakiem" Lizakowskim, który jest od niego lżejszy o około 40 kg. Po krótkiej przerwie Najman ponownie wszedł do klatki, tym razem jego przeciwnikiem był Adrian Cios.
Możesz przeczytać także: Piękna dziennikarka ostrzegła fanów. Chodzi o oszustwo
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I choć to Cios opuścił Oktagon na noszach, Najman nie został okrzyknięty zwycięzcą. "El Testosteron" został zdyskwalifikowany za nieprzepisowe ciosy w tył głowy rywala, choć jak przyznał - zamierza odwoływać się od tej decyzji. Wyjaśnił, że według niego tylko jeden z ciosów był zadany w nieprzepisowe miejsce, a reszta była legalna.
Jestem dzisiaj niewyspany, bo całą noc szukałem, co zrobił Najman, ale nie wiem, czy go pobili, czy on kogoś pobił. Jeśli Marcin nas słucha, to niech do mnie złoży protest. Ja go wysłucham. Szkoda, szkoda, sympatyczny gość - mówił z uśmiechem Zbigniew Boniek w niedzielę, w programie "Loża Piłkarska" na Kanale Sportowym.
Mówił to lekko prześmiewczo, bo już wcześniej nie szczędził szpilek w stronę freak fightera. Chwilę później w studiu wszedł temat hitowej walki w boksie, która również odbyła się w sobotę - pomiędzy Tysonem Furym a Francisem Ngannou. Boniek i tę okazję wykorzystał, aby zażartować z Najmana.
Cały czas po cichu liczyłem na Najmana, widząc, że teraz jest krucho w wadze ciężkiej. Liczyłem, że się przełamie, dwóch położy, odprawi do szpitala i będzie miał szanse. A tu piach - podsumował.
Mimo dwóch przegranych podczas jednej gali, nic nie wskazuje, że to koniec freak fightowej kariery Najmana. Mimo że sam ten koniec zapowiadał już wielokrotnie.