Artur Boruc w lutowym meczu Legii Warszawa z Wartą Poznań obejrzał czerwoną kartkę za niesportowe zachowanie względem Dawida Szymonowicza. Za to i obrażenie arbitra w mediach społecznościowych został ukarany przez Komisję Ligi. Decyzja? Aż trzy mecze zawieszenia i kara finansowa w wysokości 25 tys. zł.
Zdaniem piłkarza kara była stronnicza. Boruc twierdził, że nie zasłużył na nią i dlatego... nie zapłacił wymierzonej kwoty 25 tys. zł. Klub też tego nie zrobił, bo stał na stanowisku, że to kara indywidualna. Dlatego też Boruc nie zagrał już w żadnym meczu Legii w sezonie.
Artur uważał, że kara jest nieco stronnicza, nie zasłużył na nią, chociaż wszyscy wokół sądzili, że jest ona uzasadniona. Ja też starałem się mu to zasugerować - mówił niedawno w rozmowie z serwisem meczyki.pl Jacek Zieliński, dyrektor sportowy Legii Warszawa.
Mocne słowa Boruca o Komisji Ligi
Boruc podczas ostatniego spotkania z dziennikarzami wspomniał, iż żałował, że ten ostatni sezon w karierze był tak nieudany dla jego klubu. W rundzie jesiennej drużyna wpadła w ogromny kryzys. Przez pewien czas była nawet w strefie spadkowej, a sezon skończyła na dziesiątym miejscu. Artur Boruc zabrał też głos na temat wspomnianej kary nałożonej przez Komisję Ligi. Padły mocne słowa.
Kara nie została uregulowana, bo to, czym zajmuje się Komisja Ligi, nie przemawia do mnie. Moja niechęć zaczęła się, kiedy dostałem od nich pierwszą karę za wpis na Instagramie. Kara, którą dostałem w lutym, była dla mnie śmieszna. W mojej głowie fakt, że jej nie zapłaciłem, ma sens - przyznał Boruc, który dodał też, że nie chciał, by karę uregulował klub.
W sobotę Legia Warszawa zainauguruje rozgrywki PKO Ekstraklasy wyjazdowym starciem z Koroną Kielce. Z kolei w środę o godz. 18 zacznie się pożegnalny mecz Artura Boruca, w którym rywalem Wojskowych będzie Celtic Glasgow.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.