Tegoroczne mistrzostwa świata ironman triathlonistów odbywały się w amerykańskim mieście St. George. Z dużymi nadziejami do Stanów Zjednoczonych poleciał Andreas Dreitz. Niemiec był wymieniany jako jeden z faworytów rywalizacji. Przy odrobinie szczęścia mógł nawet włączyć się do walki o podium, ale tym razem szczęście nie było po jego stronie.
Niemiecki dziennik "Bild" rozpisuje się o upadku faworyta naszych zachodnich sąsiadów. Dreitz zaczął dobrze rywalizację w Stanach Zjednoczonych. Prawie 4-kilometrową trasę w jeziorze przepłynął w 51 minut i 51 sekund. Później bardzo dobrze spisywał się na rowerze. Po 62 kilometrach zajmował 9. miejsce i miał tylko 4 minuty straty do lidera.
Nagle jednak przestał się pojawiać na kolejnych punktach pomiaru czasu. Okazało się, że powodem nieobecności był upadek Niemca na trasie. Według "Bilda" kraksa była poważna. Zawodnik trafił na noszach do karetki pogotowia, ale najnowsze informacje są optymistyczne. Triathloniście nie stało się nic poważnego.
Na 82. kilometrze trasy nagle, tuż przede mną, zatrzymał się motocykl. Nie byłem w stanie go ominąć. Mam opuchnięte lewe udo, jestem mocno potłuczony, ale jestem już w pokoju hotelowym - podkreślił na Instagramie Dreitz.
Złoto w St. George wywalczył Norweg Kristian Blummenfelt przed Lionelem Sandersem z Kanady i Bradenem Currie z Nowej Zelandii.
Czytaj także: Boris Becker za kratkami. Na to narzeka legenda tenisa