Mamed Chalidow za kilkanaście dni wróci do klatki KSW po dotkliwej porażce z rąk Roberto Soldicia. Chorwat znokautował ikonę polskiego MMA na KSW 65 w grudniu ubiegłego roku, a lekarze operujący zawodnika z Olsztyna odradzali mu kontynuowanie sportowej kariery. Ambicja jednak nie pozwoliła 42-latkowi na ostateczne odwieszenie rękawic na kołku.
W lepszej sytuacji przed hitowym pojedynkiem jest Mariusz Pudzianowski, który do starcia w Gliwicach przystąpi po serii pięciu wygranych z rzędu przed czasem. 45-latek już 13 lat walczy w formule MMA i od początku kariery w tej dyscyplinie jest związany z organizacją KSW.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chalidow to wciąż jednak wielkie nazwisko w świecie MMA. Legenda KSW w przeszłości dzierżył mistrzowski pas kategorii półciężkiej i średniej. W pokonanym polu zostawił m.in. Michała Materlę, Borysa Mańkowskiego czy Melvina Manhoefa.
Czy legendarny zawodnik sprosta wyzwaniu? Niektórzy obawiają się, że Mamed nie poradzi sobie w walce z dużo cięższym zawodnikiem. Czy w związku tym jest strach u sportowca z Częstochowy?
Nie może być takiego czegoś. Nie może być, bo to zabiera ci całkowicie sens. Wychodzisz i się boisz, że cię trafi. To jest walka. Masz po prostu być czujnym, robić swoją pracę i tyle. Nie obawiam się. Nie lekceważę go - nie o to chodzi. Nie mogę po prostu wyjść z takim czymś do walki - powiedział dla "Super Expressu".
Gigantyczna gala KSW na koniec roku
Na gali KSW w Gliwicach będziemy świadkami wielu ciekawych pojedynków. 17 grudnia zawalczą także Bohdan Gnidko, Madalin Pirvulescu, Sebastian Przybysz, Jakub Wikłacz czy Patryk Kaczmarczyk. Hala zapełniona będzie do ostatniego miejsca.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.