Przed walką wydawało się, że to będzie łatwa robota dla Conora McGregora. Irlandczyk wracał do oktagonu po przerwie i Dustin Poirier miał dla niego przystawką przed większymi (i zdecydowanie bardziej opłacalnymi) walkami. Można było tak myśleć, chociażby biorąc pod uwagę ich pierwsze starcie z 2014 roku kiedy to Amerykanin już w pierwszej rundzie poległ przez nokaut.
Zobacz także: Polska siatkarka pod ostrzałem fanów
Jak się okazało, nic bardziej mylnego. Co prawda, w pierwszej rundzie wszystko wskazywało na dosyć łatwą wygraną Conora McGregora. Jednak to się wydarzyło w drugim starciu przejdzie do historii UFC. Poirier sprytnie osłabił nogi rywala, przez co ten nie był w stanie już zaprezentować swoich umiejętności bokserskich, a następnie Amerykanin pokonał Irlandczyka jego własną bronią. Efektowna, a wręcz brutalna seria ciosów powaliła McGregora.
Zobacz także: Brutalny atak w meczu hokeja
W ten efektowny sposób prawdopodobnie upadły wielomilionowe walki, które czekały na Conora McGregora. Mówiło się o jego trzech potencjalnych rywalach, z którymi mógł zarobić nawet ok. 100 mln dolarów za pojedynek. Mowa tutaj o powracającej legendzie UFC - Chabibie Nurmagomiedowie, jednym z najlepszych zawodników bez podziału na kategorie wagowe w XXI wieku w boksie - Mannym Pacquiao, czy też yuotuberze Jake'u Paulu. Jednakże po tej przegranej Irlandczyka ciężko sobie wyobrazić, aby któryś z wymienionych rywali zgodził się teraz na tę walkę.
Conor McGregor - Dustin Poirier. Będzie rewanż?
Wiele wskazuje, że jeżeli upadły pomysły na kasowe walki Conora McGregora to być może zobaczymy jego rewanż z Poirierem. O takim rozwiązaniu zaraz po walce mówił zarówno Amerykanin i Irlandczyk. Obaj zgodnie twierdzą, że w ich pojedynku jest 1:1 i wypadałoby ostatecznie rozstrzygnąć, kto jest lepszy.
Wiele więc wskazuje na to, że niedługo możemy być świadkami rewanżu Conora McGregora z Dustinem Poirier. Po ostatnim brutalnym nokaucie faworytem tego starcia z pewnością byłby Amerykanin.
Zobacz także: Chcieli wkręcić Najmana, a on ich wyśmiał