Krzysztof Włodarczyk po niespełna miesiącu wraca na ring. "Diablo" 7. października zawalczył z Kolumbijczykiem Fabio Maldonado na gali w Jastrzębiu- Zdroju. Polak wygrał przez techniczny nokaut w siódmej rundzie, jednak środowisko bokserskie ostro skrytykowało formę 41-latka.
Przed sobotnią walką Włodarczyka z Edwinem Mosquerą o słabej dyspozycji "Diablo" w ostatnim występie wypowiedział się promotor Andrzej Wasilewski. Jego zdaniem wpływ na to miało zamieszanie z niedoszłym angażem Włodarczyka w Fame MMA.
To była chyba najsłabsza walka w jego karierze. Myślę, że te perypetie z jego niedoszłym przejściem do freak fightów sprawiły, że Krzysiowi coś w jego pięściarskiej głowie się rozsypało - przekazał Wasilewski w rozmowie z TVP Sport.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przypomnijmy, że przez długi czas mówiło się o tym, że Włodarczyk zawalczy w formule MMA z Arkadiuszem Tańculą w main evencie gali Fame MMA 19. Federacja w swoich mediach społecznościowych opublikowała już nawet grafiki promujące wydarzenie, na których znalazł się wizerunek "Diablo".
Ostatecznie 41-letni bokser nie wystąpił w największej freakowej organizacji w Polsce. Jego miejsce w main evencie zajął Amadeusz "Ferrari" Roślik.
Wasilewski przekazał również, że zamieszanie w sprawie walki Włodarczyka w Fame MMA pozbawiło go też możliwości odbycia głośnego pojedynku bokserskiego. 41-latek miał otrzymać propozycję walki w RPA z Kevinem Lereną (29-2-0). Starcie miało odbyć się w grudniu tego roku, jednak afrykańscy promotorzy obserwując rozwój sytuacji między "Diablo" a Fame MMA postanowili wycofać ofertę.
W trakcie rozmowy z TVP Sport Wasilewski nie szczędził również ostrych słów wobec Fame MMA. Jego zdaniem federacja próbowała rozmów kontraktowych bezpośrednio z Włodarczykiem, całkowicie pomijając promotora. Wasilewski pokusił się również o stwierdzenie, że Fame usiłowało wykorzystać brak doświadczenia negocjacyjnego słynnego boksera.
Koledzy z tej federacji wpadli na sprytny pomysł, by mnie obejść, chociaż mnie znają, mają do mnie telefon itd. Uznali, że łatwiej będzie zrobić Krzyśka w trąbę, gdy nie będzie go reprezentował ktoś, kto ma pojęcie. Pierwszy kontrakt był strasznie gruby, potem stał się chudy. Grubego nie widziałem, ale ten chudy dalej był dla mnie śmieszny - przekazał dziennikarzowi TVP Sport.