Prestiżowa posada oczekiwała na Czesława Michniewicza od grudnia. W czasie świąt Bożego Narodzenia z prowadzenia reprezentacji Polski zrezygnował Paulo Sousa. Portugalczyk postanowił przenieść się do brazylijskiego Flamengo i po prostu porzucił kadrowiczów przed barażami o awans do mistrzostw świata w Katarze.
Za wybranie nowego selekcjonera odpowiadał Cezary Kulesza, który od poprzedniego roku jest prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej. Postawił on ostatecznie na Michniewicza, a anegdot związanych z dobrze znanym szkoleniowcem nie brakuje. Potrafi on swoimi sztuczkami wpływać na piłkarzy, kibiców czy dziennikarzy.
Jedną z nich pokazał na konferencji prasowej, kiedy był trenerem Pogoni Szczecin. Z tym zespołem zajął szóste miejsce w ekstraklasie, ale był czas, kiedy Portowcy rozczarowywali wynikami i byli krytykowani w sieci. Wtedy Michniewicz wyjął banknot stuzłotowy z portfela.
Nowy selekcjoner zmiótł banknot w dłoni i rzucił nim o ziemię. Zapytał się wtedy jednego z dziennikarzy, czy nadal przyjmie od niego pieniądze.
Z wartością drużyny jest podobnie jak z wartością pogniecionego pieniądza. Bez względu na to, co się stanie i kto go podepcze, jest taka sama. Zespół jest stówą, a nie 99 czy 85 złotymi. Zawsze ma taki sam potencjał, który może pokazać. Czasem jest tak, że uda się, a czasem nie - mówił Michniewicz.
Trener dodał, że sam nie czyta komentarzy w internecie, ale o krytyce Pogoni dowiedział się od teściowej. - Nie chcemy walczyć z hejterami. Niektórzy się tym kompletnie nie przejmują, ale niestety inni piłkarze nakładają na siebie dodatkową sztangę - stwierdził Michniewicz.
Czytaj także: Wymierzono karę za oplucie kibica. Portfel trochę zaboli
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.