Polscy kibice chcieliby, żeby takie dni jak wtorek zdarzały się na igrzyskach olimpijskich codziennie. To było prawdziwe medalowe żniwo dla Biało-Czerwonych. A wszystko zaczęło się wcześnie rano czasu polskiego. Na torze kajakarskim kapitalnie spisały się Karolina Naja i Anna Puławska.
Polki do ostatniego pociągnięcia musiały walczyć o medal. Nie poddały się nawet na chwilę i za linią mety odebrały zasłużoną nagrodę. Wywalczyły srebrny medal. Za ten sukces każda z nich otrzyma po 60 tys. złotych. Tym samym łącznie osada zarobiła za srebro 120 tys. złotych.
Kilka godzin po kajakarkach o swój medal igrzysk olimpijskich walczył Tadeusz Michalik. Zapaśnik spisał się znakomicie. Tak jak jego siostra przed pięcioma laty wywalczył brązowy medal. Nasz reprezentant nie dał żadnych szans Węgrowi, a za swój brązowy krążek otrzyma od PKOL-u 50 tys. złotych.
Tyle samo dostanie Malwina Kopron, która w finale rzutu młotem kobiet wywalczyła we wtorek brązowy medal. Jeszcze lepiej w tej specjalności spisała się Anita Włodarczyk. Polka po raz trzeci z rzędu została mistrzynią olimpijską! Złoty medal został wyceniony przez PKOL na 120 tys. złotych.
Tym samym łącznie: Karolina Naja, Anna Puławska, Tadeusz Michalik, Malwina Kopron i Anita Włodarczyk zarobili za medale 340 tys. złotych. Kwota robi duże wrażenie.
Czytaj także: Maria Andrejczyk pokazała klasę. Wystarczył jeden rzut
Po fantastycznym wtorku Biało-Czerwoni mają na swoim koncie 6 medali igrzysk olimpijskich w Tokio. Wcześniej srebro wywalczyły wioślarki a złoto dołożyła mieszana sztafeta 4x400 metrów. Każdy ze złotych medalistów tej sztafety otrzymał po 90 tys. złotych. Z kolei srebrne wioślarki zarobiły po 60 tys. złotych. Od początku igrzysk w Tokio polscy medaliści zarobili za krążki 940 tys. złotych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.