O finale zrobiło się głośno nie tylko za sprawą zwycięstwa Racing Clubu 3:1, ale również z powodu kibica, który do Asuncion przyjechał z czaszką. Jak sam opowiadał, była to czaszka dziadka, który za życia marzył o zobaczeniu ukochanego zespołu zdobywającego ważne trofeum.
Racing Club to argentyński zespół, który w finale wygrał z brazylijskim Cruzeiro. Do pojedynku o trofeum doszło na neutralnym terenie, a do Asunción w Paragwaju przyjechali tłumnie kibice obu drużyn. Na stadionie było ich prawie 45 tysięcy.
W sieci pojawiło się nagranie z trybun Estadio General Pablo Rojas. Pokazuje ono, jak mocno trzęsła się jedna z części stadionu pod ciężarem podskakujących fanów. Kibice dopingowali w prawdziwie fanatycznym, południowoamerykańskim stylu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Widok "kiwającego się" stadionu jest groźny, ale nie doszło na nim do żadnej katastrofy budowlanej. Wszyscy kibice bezpiecznie weszli na trybuny i opuścili je. Warto zarazem powiedzieć, że do podobnych sytuacji dochodzi również na innych stadionach także w Europie.
Po meczu kibice z Argentyny przenieśli świętowanie na ulice Asuncion. Sympatycy Racing Clubu długo czekali na taki sukces ich ulubionego zespołu. W kontynentalnym pucharze Copa Sudamericana wyciężył po raz pierwszy w historii.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.