Swego czasu FC Barcelona była piłkarskim hegemonem, ale to już dawne lata. Teraz więcej niż o sporcie w kontekście tego klubu mówi się na temat finansów. Nie zmieniło tego nawet mistrzostwo Hiszpanii zdobyte po tym, jak udało się ściągnąć Roberta Lewandowskiego.
Polak zanotował udane wejście do nowej ekipy. Oprócz mistrzostwa zdobył z nią Superpuchar Hiszpanii, a także został królem strzelców. Lepszego początku w Barcie "Lewy" nie mógł sobie wymarzyć.
Wciąż jednak finansowo Blaugrana jest w dołku, co potwierdza raport finansowy. Szczegółowo opisał go hiszpański dziennik "AS", gdzie poruszono między innymi wątek Lewandowskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bayern Monachium miał zainkasować za polskiego napastnika 45 milionów euro. Na ten moment otrzymał jedynie 19, a minął już ponad rok, odkąd "Lewy" jest piłkarzem Barcy.
31 mln euro długu wobec monachijczyków to nic w porównaniu z tym, ile klub musi zapłacić łącznie za wszystkich ściągniętych zawodników. Mówimy tutaj o kwocie aż 207 mln euro.
W nią wchodzi uregulowanie płatności za transfery Ferrana Torresa, Julesa Kounde, Raphinhę, a nawet... Frenkiego de Jonga, który dołączył do Barcelony w 2019 roku. Ajax Amsterdam, jego poprzedni klub, wciąż czeka na zaległe 16 mln euro. Ponadto mniejsze kwoty trzeba zapłacić jeszcze za Miralema Pjanicia, Juniora Firpo, Neto czy Jeana Todibo.
Sytuacja Barcy poprawiła się, ale wciąż jest trudna. Dług klubu wynosi aż 552 mln euro, ale rok temu był on większy o 56 mln euro. Nie uwzględniono jednak przebudowy Camp Nou, który również odciśnie piętno na budżecie mistrza Hiszpanii.
Przeczytaj także: Polska lekkoatletka wciąż trenuje. I to w zaawansowanej ciąży
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.