To mogło skończyć się tragicznie. W sobotę (25 czerwca) Sam Abdulrahim uczestniczył w pogrzebie swojego kuzyna. W drodze powrotnej... został czterokrotnie (część źródeł mówi o sześciu ranach) postrzelony w klatkę piersiową.
Jak poinformował "The Australian", pięściarz zdołał jeszcze dotrzeć na posterunek policji. Tam zamierzał szukać pomocy.
Czytaj także: Ogromna przemiana Artura Szpilki. "Żarłem jak świnia"
Trafił do szpitala. Jego stan początkowo był określany jako ciężki. 30-latek musiał przejść dwie operacje. Już dzień później opublikował w sieci zdjęcie ze szpitalnego łóżka. Postanowił odpowiedzieć na pogróżki, jakie otrzymywał.
Napastnicy po oddaniu strzałów odjechali, po czym uderzyli w hydrant przeciwpożarowy. Następnie zaatakowali kobietę z dzieckiem, aby ukraść jej samochód.
Wszystko, co pamiętam, to broń wycelowana w moją twarz. Następne jest wyciąganie mojego dziecka z samochodu. Gdybym się zawahała, pewnie by mnie zastrzelił - mówiła.
Sprawą zajęła się już policja. "To przerażające doświadczenie, taki incydent przeraża opinię publiczną i zaangażowane osoby" - powiedział nadinspektor Boris Buick.
Jedenaście lat od debiutu. Sam Abdulrahim jest niepokonany
Sam Abdulrahim zadebiutował w ringu 27 maja 2011 roku. Pokonał wtedy przez techniczny nokaut Moehuę Beniaminę. Łącznie stoczył sześć zawodowych walk. Wygrał wszystkie z nich, w tym połowę przed czasem.
Czytaj także: Jak wygonić Rafaela Nadala z kortu? Potrzeba fortelu
Ostatni pojedynek stoczył miesiąc temu (28 maja). Skrzyżował wtedy rękawice z doświadczonym Wiktorem Oganowem. Australijczyk zwyciężył po jednogłośnej decyzji sędziów.
W przeszłości Abdulrahim miał problemy z prawem. W 2015 roku trafił za kratki, gdy rozbił swoje Ferrari i śmiertelnie potrącił 88-latkę. Był również zamieszany w bójkę.