Patryk Klimala na początku 2024 roku rozwiązał kontrakt z izraelskim Hapoelem Beer Szewa i przeniósł się do Śląska Wrocław. Jego forma jednak rozczarowuje, gdyż w 11 ligowych występach nie strzelił żadnej bramki i zaliczył tylko jedną asystę.
W ostatnich dniach wiele mówi się o jego spektakularnym pudle w sobotnim (27.04) meczu z Ruchem Chorzów. Walczący o mistrzostwo Polski Śląsk Wrocław przegrał przed własnymi trybunami 2:3, a Klimala w doliczonym czasie zmarnował znakomitą sytuację na doprowadzenie do remisu i z kilku metrów nie trafił do pustej bramki.
W obliczu słabej formy napastnika wiele emocji wzbudziły informacje, które przekazał dziennikarz Marcin Torz. Donosi on, że Klimala inkasuje w Śląsku Wrocław 160 tysięcy złotych miesięcznie. Kwota ta odbiła się szerokim echem w polskim środowisku piłkarskim, a dyskusję na ten temat miała miejsce m.in. w Kanale Sportowym. W programie "Moc futbolu" 25-letniego napastnika mocno skrytykował Tomasz Smokowski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Spadną teraz gromy na Klimalę. On jest beznadziejny w tej rundzie i nie ma żadnych cyfr. Teraz zaczyna się wyliczanie ile on i Exposito zarabiają - podkreślił.
Nieco inaczej całą sprawę widział Mateusz Borek. Jego zdaniem wysoki kontrakt Klimali to jedna z konsekwencji faktu, że 25-latek dołączył do Śląska Wrocław jako wolny zawodnik, a klub nie musiał płacić za niego odstępnego.
Gdy rozmawiamy o Polaku na pozycji środkowego napastnika, za którego kluby płaciły już łącznie około 8,5 miliona euro i mamy okazję zgarnąć go teraz za darmo, to musimy zapłacić mu dużą pensję. Takie są realia płacowe w polskiej lidze. Nikt nie przypuszczał wtedy, że Patryk Klimala nie trafi z metra. Klub przygotowywał się na wariant, że on zastąpi Exposito. Można się czasami czepiać różnych decyzji w polskiej piłce, ale w teorii ta była akurat świetna. Czasami warto dać komuś drugą szansę - argumentował Borek.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.