Na jednej serii zakończyły się sobotnie zawody drużynowe w skokach narciarskich w Planicy. Organizatorzy musieli radzić sobie nie tylko z silnym wiatrem, ale także z zeskokiem, który sprawiał zawodnikom mnóstwo problemów.
Możesz przeczytać także: Gwałty rzuciły cień na piłkę w Brazylii. Prezydent zabrał głos
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tylko w trakcie tej jednej serii doszło do kilku upadków. Niegroźną wywrotkę zaliczył Decker Dean, który wstał o własnych siłach. Tyle szczęścia nie miał jednak Giovanni Bresadola. Włoch oddał świetną próbę (226 metrów), ale nie zdołał jej ustać. A na dodatek jego upadek nie wyglądał dobrze. Potrzebna była interwencja służb medycznych, a zeskok opuścił na specjalnych saniach.
Na tym się nie skończyło, bo upadek zaliczył także reprezentant Słowenii, Timi Zajc. Choć pierwotnie wyglądał on nie tak groźnie, okazało się, że Zajc przedwcześnie kończy sezon i nie wystąpi w niedzielnych zawodach indywidualnych.
Gdy tylko opuściłem zeskok, poczułem się naprawdę źle. Było mi gorąco i niedobrze. Bardzo bolało - mówił w słoweńskich mediach.
Czytaj również: Okłamali go, że dali mu suplementy. W rzeczywistości dostał to
Wszystko bacznie obserwował dyrektor Pucharu Świata, Sandro Pertile. W pewnym momencie Włochowi puściły nerwy, a telewizyjne kamery pokazały jego żywiołowe gesty i dyskusje z organizatorami.
Pertile miał wątpliwości co do tego, czy rozgrywanie zawodów przy takim stanie zeskoku jest bezpieczne dla zawodników. Ostatecznie druga seria została odwołana - nie ze względu na zeskok, a na silny wiatr. Triumfowali Austriacy - przed Słowenią i Norwegią. Polacy zajęli piąte miejsce.
Możesz przeczytać też: Wymowny obrazek z Planicy. Chodzi o zachowanie polskich kibiców
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.