Rolą komentatora sportowego jest nie tylko relacjonowanie wydarzeń boiskowych, ale również odpowiednie "nastrojenie" kibiców oglądających spotkanie przed telewizorem. A bardziej emocjonalnemu odbiorowi meczu na pewno sprzyja umiejętnie przygotowany wstęp komentatorski.
W ostatnim czasie mistrzem tego typu wystąpień stał się komentator TVP Jacek Laskowski. Dziennikarz wielokrotnie udowadniał swoją kreatywność, w ciekawy sposób zapraszając widzów do oglądania piłkarskiego spektaklu. Do kanonu polskiego komentarza sportowego przeszły m.in. słowa, które wygłosił przed początkiem wrześniowego meczu z Wyspami Owczymi w Warszawie.
Gramy dziś z Wyspami Owczymi o to, byśmy na półmetku eliminacji nie czuli się wszyscy jak stado baranów - powiedział dziennikarz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Laskowski w błyskotliwy sposób połączył wówczas nazwę przeciwnika Polski z trudną sytuacją, w jakiej w razie porażki znaleźliby się Biało-Czerwoni. Jak widać, mecze z Wyspami Owczymi odpowiednio nastrajają komentatora, bo ten przed czwartkowym meczem kadry z tym rywalem ponownie zaproponował kibicom wstęp, który ma potencjał, by przejść do historii.
Laskowski znalazł sposób, by zobrazować atmosferę panującą wokół kadry i w nieoczywisty sposób przedstawić nowego trenera Biało-Czerwonych, Michała Probierza.
Dziennikarz nawiązał tu do legendarnego "Dnia Świstaka" - amerykańskiego filmu z 1993 roku, w którym główną rolę zagrał Bill Murray. Główny bohater kultowej produkcji cały czas przeżywa ten sam dzień. Za pomocą tej metafory komentator TVP oddaje nastrój polskich kibiców, którzy mogą mieć poczucie swoistego "déjà vu", widząc częste zmiany na stanowisku selekcjonera kadry.
W ostatnich latach kibic piłkarskiej reprezentacji Polski mógł się poczuć jak Bill Murray w kultowym "Dniu Świstaka". Co się budził wiosną, to miał nowego selekcjonera. A ci, jak to w naturze bywa, najpierw rozkwitali, potem przychodziła jesień i więdli, choć akurat ten ostatni wiądł od samego początku. No to po trzech trenerach jarych pora na trenera ozimego, posianego jesienią. Jest nim Michał Probierz, który dziś zadebiutuje w roli szkoleniowca najważniejszej drużyny w kraju. Co z niego wyrośnie, ano zobaczymy. Swoją przygodę zaczyna od miejsca, w którym pierwsza reprezentacja jeszcze ni grała. - ogłosił Laskowski
Warto zwrócić uwagę, że w epickim wprowadzeniu Laskowskiego "oberwało się" ostatniemu trenerowi - Fernando Santosowi. Komentator TV podkreślił katastrofalny start Portugalczyka w roli selekcjonera Biało-Czerwonych, a także podsumował apatię, która za kadencji Santosa (po wrześniowej porażce w Albanii został zwolniony - przyp. red.) unosiła się nad kadrą.
Laskowski potrafi nie tylko zbudować nastrój na początku meczu, ale również celnie i ostro skomentować poczynania Biało-Czerwonych. Swój najsłynniejszy cytat wygłosił po porażce 0:3 Polski z Kolumbią na mistrzostwach świata w 2018, która ostatecznie odebrała kadrze szansę na awans do fazy pucharowej. Laskowski wygłosił wówczas swoje słynne zdanie:
Mamy mundial 4K: Kolumbia, Kazań, Klęska, a czwarte "K" proszę sobie dopisać - sugestywnie zaznaczył Laskowski.
Polskim kibicom pozostaje mieć nadzieję, że dobra gra Polaków pozwoli w przyszłości zasłynąć Laskowskiemu z błyskotliwych wstępów, a nie krytyki wobec postawy Biało-Czerwonych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.