Od 21 stycznia tego roku Paulo Sousa jest selekcjonerem reprezentacji Polski. Na tym stanowisku zastąpił krytykowanego Jerzego Brzęczka, który zrealizował stawiane przed nim cele, ale kadra pod jego wodzą grała toporny futbol. Kadra pod wodzą Portugalczyka też nie spisuje się najlepiej, choć remis z Hiszpanią (1:1) w Sewilli daje nadzieje na pozytywny wynik podczas Euro 2020 (turniej przesunięty na 2021 z powodu pandemii koronawirusa).
Kosmiczne zarobki Sousy
Zatrudniając Portugalczyka, Zbigniew Boniek musiał sięgnąć głębiej do kieszeni. "Fakt" podaje, że Sousa zarabia trochę ponad 70 tysięcy euro, (ok. 850 tys. rocznie), a jego sześcioosobowy sztab kosztuje 80 tysięcy euro. Daje to łącznie ok. 150 tysięcy euro miesięcznie.
Jego poprzednicy Jerzy Brzęczek i Waldemar Fornalik mogli liczyć na ok. pół miliona rocznie. Sousa zarabia jednak mniej od Leo Beenhakkera, który po awansie do Euro 2008 dostał podwyżkę i zarabiał ok. 900 tys. euro rocznie.
22 tys. euro miesięcznie pobierał Adam Nawałka. Po awansie na Euro 2016 dostał dużą podwyżkę - jego pensja została podwojona.
Zarobki Sousy na polskich kibicach mogą robić wrażenie, ale w skali Europy nie znaczą aż tak wiele, choć Portugalczyk jest w pierwszej dziesiątce trenerów pracujących na Euro 2020. Najlepiej opłacanym trenerem jest Joachim Loew, który za prowadzenie kadry Niemiec otrzymuje blisko 4 mln euro rocznie.
Tuż za Loewem jest opiekun aktualnych mistrzów świata Didier Deschamps (3,5), a podium zamyka dobrze znany w Polsce Stanisław Czerczesow. Były trener Legii Warszawa za pracę z reprezentacją Rosji inkasuje 2,6 mln euro. Więcej od selekcjonera obrońców tytułu - Fernando Santosa (2,5).
Nasz selekcjoner na liście płac wyprzedza nawet Zlatko Dalicia (700), który trzy lata temu doprowadził Chorwację do srebra MŚ 2018.
Czytaj także: Lewandowski nosi zegarek warty fortunę. Cena zwala z nóg
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.