Udany powrót do ringu po porażce z Mikaelą Mayer zaliczyła Ewa Brodnicka (20-1, 2 KO). "Kleo" w marcowym pojedynku na pełnym dystansie pewnie wypunktowała Milenę Kolewą (10-12-1, 4 KO). 36-latka po walce powiedziała, że w tym roku chce stanąć do pojedynku o pas mistrzyni świata, który utraciła w październiku 2020 roku.
Czytaj także: Zjawiskowa partnerka Ronaldo. Pozuje w seksownym stroju
Zaskakująca deklaracja
Sportsmenka w wywiadzie dla portalu mmarocks.pl wypowiedziała się na temat ewentualnego występu na FAME MMA. Brodnicka nie wyklucza udziału. Chętnie wysłuchałaby oferty ze strony szefów organizacji. Już nawet powiedziała, na co przeznaczałyby część wypłaty.
Jeżeli dostałabym dobrą propozycję, to czemu nie? Pewnie część wypłaty bym przekazała na cele charytatywne. Jestem trochę zwariowana na punkcie piesków. Mam jednego pieska ze schroniska i czeka na mnie w hotelu. Jeżeli byłaby to ciekawa propozycja... - powiedziała w rozmowie.
Gale freakowe cieszą się coraz większą popularnością w Polsce. Liderem jest bez wątpienia FAME MMA - gala, która podczas 10 odsłony sprzedała ponad pół miliona PPV. Swoją organizację założył także Marcin Najman. Już niedługo odbędzie się druga gala MMA VIP.
Czytaj także: Lewandowski nosi zegarek warty fortunę. Cena zwala z nóg
Brodnicka nie ma nic przeciwko freakowym walkom. Docenia trud i waleczność zawodników.
Od samego początku nie miałam nic przeciwko freak fightom. Chciałabym jeszcze walczyć o pasy i to jest dla mnie priorytet. Kiedy pytano mnie, co myślę na temat tych walk, to zawsze mówiłam, że freak fighty cieszą się dużym zainteresowaniem, że ci ludzie naprawdę trenują do walk, a ci ludzie, co komentują, to są widocznie zazdrośni o kasę, jaką się tam zarabia - skomentowała dla "mmarocks.pl".