W trakcie igrzysk olimpijskich w Paryżu Jarosława Mahuczich dokonała rzeczy, która wydawała się niemożliwa. Pokonała belkę zawieszoną na wysokości 2,10 m. Tym samym pobiła 37-letni rekord, należący do Bułgarki Stefki Kostadinowej i zdobyła złoty medal.
Przed wykonaniem skoku kamery oraz fotoreporterzy uchwycili Ukrainkę, która przed jedną z prób weszła do śpiwora. Okazuje się, że to jej rutynowe zachowanie, które wykonuje przed najważniejszymi zawodami. W pewnym momencie wydawało się, że "ucięła" sobie drzemkę. - Czuję się komfortowo, kiedy leżę i czasami mogę obserwować chmury - powiedziała cytowana przez expressdigest.com.
Jarosława Mahuczich zwraca szczególną uwagę na odpowiednie ułożenie głowy. Często kładzie ją na plecaku, ale zdarza się, że posiada ze sobą również poduszkę. Co więcej, na arenie w Paryżu została przyłapana na popijaniu puszki napoju energetycznego, który, jak twierdzi, pomaga utrzymać jej koncentrację.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pobiła rekord świata. Tajemnica sukcesu tkwi w jej rutynie
Jak podaje "The New York Times", Ukrainka po raz pierwszy "wskoczyła" do śpiwora w trakcie młodzieżowych igrzysk olimpijskich w 2018 roku, które odbyły się w Buenos Aires. Dziennikarze przekazali, że jej trener Serhii Stepanov zasugerował, że zbyt długie siedzenie między skokami może powodować gromadzenie się krwi w nogach sportowców, co wpływa na ich wydajność.
Od tamtej pory Jarosława Mahuczich nosi ze sobą nie tylko śpiwór, ale również plecak, w którym trzyma m.in. matę do jogi. Co więcej, skoczkini miała zdradzić, że co roku otrzymuje nowy śpiwór.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.