Mateusz Borek to znany dziennikarz sportowy, ale też promotor bokserski. Nie jest tajemnicą, że Andrzej Wasilewski (również promotor) oraz Borek od kilku lat prowadzą otwartą wojnę. Konflikt rozpoczął się, gdy dziennikarz zaczął organizować gale bokserskie na własny rachunek. W efekcie grupa Knockout Boxing Promotions rozstała się z telewizją Polsat.
Panowie nie lubią się i często wbijają sobie nawzajem szpilki. Teraz "awanturka" zaczęła się w momencie, gdy Borek skomentował wynik walki Mateusza Tryca z Omarem Garcią, którą niepokonany Polak wygrał decyzją w stosunku 80:72, 78:74 i 78:74.
"Nie musisz mnie szanować"
Masz problem, czy zawodnik z grupy teoretycznie konkurencyjnej do ciebie wygrał 80 do 72 czy 78 do 74? Mati, zrób coś wreszcie konkretnego w boksie, ale sam, od zera, bo nawet zbierając wszystkich przez innych wypromowanych, to nie widać żadnych Twoich sukcesów - taką wiadomość do Borka wysłał Wasilewski. Na odpowiedź długo nie musiał czekać.
Nie rozmawiam z Tobą, więc mnie nie oznaczaj. Poszukaj atencji gdzie indziej. Zwłaszcza, że Twój wpis jest oderwany od rzeczywistości - napisał Borek.
Na tym się nie skończyło. Wasilewski kontynuował.
Ja Ciebie też bardzo lubię. Niestety, już kompletnie nie szanuję. Ale to nie ma przecież dla Ciebie żadnego znaczenia. Miłego wieczoru, a także poranka - odpisał.
Borek zakończył tę wymianę zdań w następujący sposób.
Nie musisz mnie lubić ani szanować. Nie jesteś dla mnie ani żadnym autorytetem, ani ważnym w moim życiu człowiekiem - odparł dziennikarz sportowy.