Pierwsze imprezy na kortach twardych przynoszą zaskakujące rezultaty. Zarówno u pań, jak u panów, dużo się dzieje. Przejście z kortów trawiastych na hard, a w przypadku niektórych zawodników, z przystankiem na mączkę, okazało się niełatwym zadaniem.
Wystarczy popatrzeć na liderów rankingów. Danił Miedwiediew w Montrealu przegrał z Nickiem Kyrgiosem, a Iga Świątek we wczesnej fazie turnieju uległa Beatriz Haddad-Mai. Oczywiście polska tenisistka ostrzegała, że pierwszy jej występ należy traktować jako rozgrzewkę. Widać jednak, że rywalizacja się znacznie wyrównała.
Trudno się spodziewać, żeby Miedwiediew czy Świątek nagle znów wskoczyli na swój niebotyczny poziom. To dłuższy proces, choć nadal będą wśród głównych faworytów do wygrania US Open. Potwierdzeniem tezy związanej z przeniesieniem na hard jest też Hubert Hurkacz. Wrocławianin w swoim pierwszym występie w Waszyngtonie przegrał szybko w I rundzie.
Jednak w Montrealu radzi sobie znakomicie. Kiedy trafił w ćwierćfinale na Nicka Kyrgiosa, można było mieć pewne obawy. Australijczyk ma dobre tygodnie za sobą. Grał przecież w finale Wimbledonu. Spotkanie było szybkie, trudne, ale to Hurkacz rozstrzygnął je na swoją korzyść.
W półfinale zagra z Casprem Ruudem. W drugim meczu o finał zmierzą się Pablo Carreno-Busta oraz Daniel Evans. Co ciekawe, Hubert Hurkacz jest jedynym tenisistą w stawce, który wygrał turniej z serii ATP 1000. Jedynie Ruud grał w finale takiej imprezy, ale przegrał. Miało to miejsce w tym sezonie w Miami. Nie zmienia to faktu, że półfinał będzie sporym wyzwaniem dla naszego tenisisty.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.