Iga Świątek została właśnie dziewiątą tenisistką w historii tenisa, która w światowym rankingu prowadzi przez co najmniej 100 tygodni. To już potężny sukces, 22-latka już dokonała rzeczy wielkiej, a przecież jeszcze wiele sezonów gry przed nią. Świątek jest dziś wzorem dla młodzieży, idolką, z którą można i trzeba się identyfikować. Jest doskonałą ambasadorką Polski, a Polaków dzieli tylko i wyłącznie na tych, którzy mają siłę oglądać po nocach jej mecze. I na tych, którzy w tym czasie śpią w najlepsze.
Najpierw sensacja. A potem Iga Świątek
Droga do takiego statusu – czego można się domyślać - nie jest łatwa. Bo to nie tylko kombinacja czystego tenisowego talentu połączonego z litrami wylanego potu, z tysiącami machnięć rakietą i może milionami kroczków zrobionych na korcie. To nie tylko odrobina szczęścia, której każdy mistrz potrzebuje. To również wielka praca mentalna, umiejętność radzenia sobie z problemami, ze stresem, z własnymi słabościami. Z sytuacją, gdy największą przeciwniczką, jestem ja sama.
Iga Świątek pozycję numer 1 w rankingu WTA po raz pierwszy osiągnęła dwa lata temu. Miała to szczęście, bo jak pamiętamy, dosyć niespodziewanie i sensacyjnie karierę zakończyła ówczesna "jedynka" Asleigh Bartry. Zanim do tego doszło, to świat młodej Polki już dawno był wywrócony do góry nogami. Sama to zresztą wielokrotnie mówiła.
Zobacz także: "Mistrzynie drugiego planu". Zobacz, co zrobiła Świątek
Zaczęło się oczywiście od sensacyjnej wygranej w turnieju Rolanda Garrosa w 2020 roku. Iga Świątek na dobre rozstała się wtedy ze świętym spokojem, oczekiwania wobec tenisistki momentalnie poszły w górę jak piłeczka przy serwisie. Świątek nie była na to gotowa, skoro ludzie mieli wobec niej coraz większe wymagania, to ona sama też na siebie takie nakładała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Iga Świątek zapłakana i spanikowana. Obrazki, które przeszły do historii
Kulminacją były Igrzyska Olimpijskie w Tokio i porażka już drugiej rundzie z Paulą Badosą. Rozedrgana, wręcz spanikowana Świątek długo potem płakała siedząc w samotności. To obrazki, które też już przeszły do historii polskiego sportu.
Nie da się wygrywać każdego meczu, nie da się być ciągle najlepszym. Iga Świątek tymczasem była perfekcjonistką.
O tym swoim perfekcjonizmie opowiedziała m.in. w felietonie dla BBC oraz Przeglądu Sportowego Onet, właśnie w kwietniu 2022 roku, tuż po tym, jak została jedynką. Ten przykład idealnie pozwala zrozumieć, co musiało dziać się w głowie tej znakomitej tenisistki.
Iga Świątek. Tak perfekcyjna, że ojciec wyrzucał ciasto
"Przykłady tego można znaleźć także w moim codziennym życiu. Na przykład nie umiem piec i jestem kiepska w gotowaniu, a mimo to staram się zmieniać każdy przepis, żeby był zdrowszy, z mniejszą ilością cukru i mąki. Zaczynam normalnie, dodaję składniki, ale potem myślę, że jest za dużo cukru lub za dużo masła. Odejmuję je więc i ciasto wychodzi okropne. Mój tata nie lubi marnować jedzenia, ale jeśli upiekę coś takiego jak brownie, po prostu wyrzuca to ciasto, bo jest naprawdę niedobre i nikt nie jest w stanie go zjeść" - pisała Polka.
- Tak właśnie postępuje perfekcjonista. Czasami zmieniamy rzeczy, które powinny być o wiele łatwiejsze, bo wydaje nam się, że znamy lepszy sposób i umiemy lepiej. W zeszłym roku na korcie miałam pod tym względem wiele wzlotów i upadków. Gdy tylko grałam z niskimi oczekiwaniami i wysokimi standardami, to było naprawdę dobrze. Potem, po naprawdę świetnych dwóch tygodniach, chciałam jeszcze więcej, więc to było jak koło, w którym się zapętlałam - powiedziała Świątek.
Świątek przyznała, że to praca z Darią Abramowicz sprawiła, że w końcu przestała być aż taką perfekcjonistką. Nie da się na dłuższą metę funkcjonować w sytuacji, gdy zawsze będziesz z czegoś niezadowolony. Miejsce w rankingu to efekt pracy, a nie cel sam w sobie.
I być może najlepszym oczekiwaniem wobec samej siebie, jest właśnie brak oczekiwań.
Sprawdź także: Tylko spójrz, kto pojawił się na meczu Świątek
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.