Pierwszy mecz Igi Świątek od września i porażki w US Open (2:6, 4:6 w ćwierćfinale z Jessicą Pegulą) miał dać odpowiedź na pytanie o to, czy zmiany w sztabie polskiej tenisistki przyniosły błyskawiczny efekt. Nasza gwiazda rozstała się z trenerem Tomaszem Wiktorowskim i postawiła na Belga Wima Fissette.
Przy okazji nie grała niemal przez dwa miesiące, odpoczywając po trudach sezonu 2024 i zbierając siły na WTA Finals w Rijadzie, gdzie mogła odzyskać pozycję rakiety numer jeden na świecie. Gdy pauzowała, na szczyt wskoczyła jej kosztem Aryna Sabalenka.
Białorusinka w Rijadzie efektownie rozpoczęła zmagania, bijąc Qinwen Zheng (Chiny) 6:3, 6:4. Iga Świątek na początek imprezy w Grupie Pomarańczowej zmierzyła się z Czeszką Barborą Krejcikovą, z którą wygrała dwa z czterech rozegranych pojedynków. Forma naszej faworytki była wielką niewiadomą, o tym wiedzieliśmy na pewno.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
59 dni, dokładnie tyle trwała przerwa Igi Świątek od tenisa, po odpadnięciu z US Open. Polka wróciła w Rijadzie, by na początek WTA Finals stawić czoła najniżej notowanej w imprezie Czeszce Barborze Krejcikovej. Raszynianka chciała od wygranej rozpocząć imprezę i pościg za Aryną Sabalenką, która została liderką światowych list.
Nasza rywalizacja jest naprawdę wyrównana i cieszę się z niej, bo zmusza nas do grania coraz lepiej z każdym dniem, a to motywuje nas do cięższej pracy, chęci szukania czegoś jeszcze, samodoskonalenia pod względem mentalnym i fizycznym - mówiła niedawno Białorusinka o Polce.
Długą przerwę od tenisa było widać w grze Igi Świątek od pierwszych piłek niedzielnego meczu. Barbora Krejcikova korzystała z jej błędów i szybko w pierwszym gemie zyskała prowadzenie 40:0. Szybko przełamała serwis naszej mistrzyni, by wyjść na prowadzenie 1:0, a potem 3:1. Raszynianka atakowała, szukała wyrównania, ale więcej szczęścia miała rywalka.
Mogło być już nawet 3:3, jednak Krejcikova obroniła się w gemie szóstym i prowadziła 4:2. Po chwili popisała się znakomitym serwisem przy swoim podaniu (5:3), by zamknąć partię pierwszą po serii błędów Świątek wygraną 6:4. W Rijadzie szykowała się niespodzianka i to naprawdę dużego kalibru.
Niestety w partii drugiej Iga Świątek znów szybko straciła swoje podanie, a Czeszka pewnie szła po swoje i szybko wyszła na prowadzenie 2:0. Co gorsza, znów szybko przełamała serwis naszej mistrzyni i miała ją już w zasadzie na widelcu. Prowadziła 3:0, rządziła na korcie, a Polka za nic nie mogła wskoczyć na właściwe obroty.
Jeszcze zerwała się do walki, w czwartym gemie wygrała podanie przeciwniczki, dorzuciła swój serwis i po zażartej walce zrobiło się już tylko 2:3. Barbora Krejcikova znalazła się pod ścianą, piłka po piłce traciła kontrolę nad meczem, a Polka napierała coraz mocniej. Dorzuciła kolejne dwa gemy i już prowadziła 4:3 w secie drugim.
Świątek złapała wiatr w żagle, grała skutecznie i znów była sobą na korcie. Ale jej rywalka nie zamierzała się poddawać bez walki. Ta trwała już niemal dwie godziny, gdy raszynianka wykorzystała drugą piłkę setową i doprowadziła do remisu w meczu (7:5).
W secie trzecim nasza faworytka od początku grała bardzo skoncentrowana, nie dała się przełamać i pokazała, dlaczego jest jedną z najlepszych tenisistek świata. Zadawała cios za ciosem, a Czeszka była coraz bardziej poza grą. Świątek prowadziła już 3:0 i losy meczu miała w swoich rękach.
Barbora Krejcikova nie potrafiła już powstrzymać byłej liderki światowych list. Dopiero przy stanie 0:5 urwała jej gema, ale trzecią partię oddała niemal bez walki (2:6). Iga Świątek, choć mecz rozpoczęła niezbyt dobrze, wygrała pierwsze starcie w WTA FInals i wykonała pierwszy krok w stronę półfinału. Teraz czekają ją jeszcze starcia z Coco Gauff i Jessicą Pegulą, które jeszcze w niedzielę zmierzą się ze sobą w bezpośrednim starciu.
Wynik meczu Grupy Pomarańczowej:
Iga Świątek (Polska) - Barbora Krejcikova (Czechy) 4:6, 7:5, 6:2