Iga Świątek nie kryła rozczarowania po niespodziewanej porażce z Jessica Pegulą. Polska tenisistka zalała się łzami i zakrywała twarz ręcznikiem. Gołym okiem było widać, że jest wręcz załamana po tym potknięciu.
Po tej porażce miała jeszcze zagrać z mikście w parze z Hubertem Hurkaczem. W tym spotkaniu jednak jej zabrakło. Krótko później podjęła decyzję o wycofaniu się z turnieju WTA w Adelajdzie. Początek tych zawodów został przewidziany na 9 stycznia 2023 roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozlosowana została już drabinka. Polka w I rundzie miała wolny los. W drugiej mogła natomiast trafić na Brazylijkę Beatriz Haddad Maię lub kwalifikantkę. Wiadomo jednak, że nic z tego nie będzie.
Z oficjalnych informacji wynika, że Świątek została zmuszona do wycofania się z turnieju w Adelajdzie. Przekazano, że tenisistka nabawiła się kontuzji barku. Ta wiadomość mogła zmartwić jej fanów. Pozostaje mieć nadzieję, że to bardziej profilaktyczny ruch, a Iga będzie w pełni gotowa na Australian Open. Ten turniej wystartuje już 16 stycznia.
Iga Świątek zabrała głos po zaskakującej porażce
Po porażce z Jessicą Pegulą polska zawodniczka mówiła, że w trakcie podróży z Brisbane do Sydney nasza reprezentacja miała pewne problemy. Opóźnienia sprawiły, że nie było czasu na odpoczynek. - Nie chcę zrzucać na to winy za porażę, bo i tak po prostu musieliśmy wyjść na kort i zagrać. Ale ostatnie dwa dni ułożyły się niefortunnie - zaznaczyła, cytowana przez "Super Express". Odnosiła się też do płaczu po spotkaniu.
Po prostu czułam się trochę bezradna, fizycznie i psychicznie nie byłam w stanie dać z siebie wszystkiego i rozwiązać problemów na korcie. Zawsze jest ciężko, gdy przegrywasz, zwłaszcza gdy grasz dla drużyny i swojego kraju. Było mi po prostu smutno. Ale to nie pierwszy raz, kiedy płakałam po przegranym meczu. To nic specjalnego - zapewniła.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.