Jelena Isinbajewa przez wiele lat była ulubienica Władimira Putina. Za jej sprawą mógł on ubiegać się o kolejne kadencje jako prezydent Federacji Rosyjskiej. Stąd też po tym, jak wybuchła wojna na Ukrainie, MKOl wszczął przeciw niej śledztwo.
- Tytuły (wojskowe - przyp. red.) są tylko nominalne, ponieważ nigdy nie byłam członkiem sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Nie byłam też członkinią Dumy Państwowej czy deputowaną żadnej z partii - tłumaczyła się Rosjanka.
Możesz przeczytać także: Szczury na stadionie w LaLiga! Klub wydał zakaz
Ostatecznie Isinbajewa wraca do struktur MKOl. Organizacja stwierdziła, że ta nie podlega żadnym sankcjom nawet pomimo faktu, że ma status majora rosyjskiej armii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po te decyzji ukraiński portal Tribuna skontaktował się z MKOl, aby dowiedzieć się, na jakiej podstawie została ona przywrócona. W końcu nie dało się w żaden sposób zaprzeczyć jej powiązaniom z Putinem. Organizacja jednak nie miała wątpliwości, że nic takiego nie miało miejsca.
"Isinbajewa przez lata była reklamową twarzą rosyjskiej armii i nadal w żaden sposób nie potępiła rozpętanej przez Rosję wojny. Ale MKOl twierdzi, że Isinbajewa jest niewinna i nie ma żadnych powiązań z rosyjską armią. A jak to sprawdzili?" - spytał retorycznie były olimpijczyk, Władysław Heraskewycz na Twitterze.
Całej sprawie przyjrzała się Komisja Etyki MKOl. Ta potwierdziła, że od rozpoczęcia wojny Isinbajewa nie miała żadnych powiązań z rosyjską armią i jej organami, a także nie wspierała całego przedsięwzięcia.
A do struktur Rosjanka została przywrócona w momencie, gdy postanowiła wyprowadzić się z kraju. Isinbajewa osiedliła się na stałe na Wyspach Kanaryjskich i wszystko wskazuje na to, że nie ma już szans na powrót do ojczyzny, która wyraźnie potępia jej decyzję.
Czytaj również: To już oficjalnie. Gwiazda reprezentacji Polski jest w związku