18 grudnia dobiegł końca mundial w Katarze. W finale Argentyna pokonała po rzutach karnych reprezentacje Francji. Co ciekawe, na wcześniejszych etapach obie te ekipy mierzyły się z Polską.
"Albicelestes" pokonali Biało-Czerwonych 2:0. Ten wynik pozwolił obu ekipom wyjść z grupy. Później podopieczni selekcjonera Czesława Michniewicza trafili na broniących tytułu Francuzów.
Czytaj także: Pracowite święta Igi Świątek. Tak uczciła wygrany mecz
Cieniem na występ Polaków położyły się dwie sprawy. Jedna to styl, w jakim Biało-Czerwoni zaprezentowali się na boisku, a druga to tzw. afera premiowa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W trakcie mundialu piłkarze i sztab zakwaterowani byli w luksusowym hotelu Ezdan Palace w Dosze. Jak informował "Przegląd Sportowy", gdy przybyli na miejsce, czekał na nich tort i balony w narodowych barwach, napoje, kwiaty, a także występ skrzypaczki.
Za każdym razem życzyliśmy Polsce powodzenia, by swój pobyt mogła przedłużyć, zostać do kolejnego meczu, wygrania wszystkich spotkań - powiedział z kolei w rozmowie z Interią menadżer hotelu.
Czytaj także: "Pogadajmy o premiach". Komentarz żony Stocha to hit
Wiedzieliśmy, że oni również mieli dobre odczucia. Przekonaliśmy się o tym, gdy nas opuszczali. Czuli się u nas jak w domu. Oni również spowodowali, że czuliśmy się z nimi związani jak z rodziną - dodał.
Menadżer wyjaśnił także, jakimi gośćmi byli polscy piłkarze. Tłumaczył, że byli uprzejmi, pomocni, nie wywyższali się w kontaktach z załogą - również ci topowi.
Byli u nas zaledwie kilka, kilkanaście dni, ale wspomnienia są na tyle mocne, że nawiązaliśmy więzi, jesteśmy w kontakcie z osobami, które organizowały tu pobyt Polaków - wyjaśnił.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.