W piątek na Clout MMA 3 doszło do pojedynku Natana Marconia i Denisa Załęckiego. Drugi z wymienionych zawodników przystępował do walki tuż po kompromitującym występie przeciwko Patrykowi "Wielkiemu Bu" Masiakowi. W ciągu niespełna dwóch rund Załęcki ponad 20-krotnie lądował na macie, a kilka razy upadał nie otrzymawszy żadnego ciosu od rywala.
Jednak jego walka z Marconiem również nosiła znamiona skandalu. Chwilę po rozpoczęciu walki przez sędziego Natan upadł na ziemię i odklepał, co zakończyło starcie. Wściekły Załęcki próbował rzucić się na przeciwnika, a do oktagonu wtargnął również skonfliktowany z Marconiem Denis Labryga.
Po zakończeniu tego wątpliwej jakości spektaklu Marcoń przekazał, że z premedytacją przerwał walkę, gdyż nie chciał, by Załęcki zarobił za pojedynek. Ostatecznie Clout unieważniło starcie, a polski internet zapłonął.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dzień po walce Natan za pośrednictwem Instagrama odpowiedział na kilka pytań swoich widzów. Na jego relacji pojawiła się m.in. informacja o tym, że wzbudzający kontrowersje influencer już wkrótce zakończy swoją działalność publiczną.
Będę walczył do maja 2024 roku (4-5) walk. Kontrakt już podpisany. W maju kończę grę i znikam z życia publicznego - ogłosił Marcoń.
Przynajmniej część z jego zapewnień zdaje się mieć pokrycie w rzeczywistości. Kontrowersyjny influencer został w niedzielę przedstawiony, jako jeden z zawodników, który 13 stycznia wystąpi na gali Prime MMA 7 w Koszalinie. W chwili obecnej nie podano jeszcze, w jakiej formule i z kim zawalczy Marcoń.
Na gali Clout MMA 7 zawalczyło też kilku znanych przedstawicieli świata sportu. Były siatkarz Zbigniew Bartman pokonał piłkarza Błażeja Augustyna, a w pojedynku dawnych reprezentantów Polski Jakub Wawrzyniak nie dał najmniejszych szans Tomaszowi Hajcie.