Ukraińscy tenisiści nie mają lekko. Ci, którzy mieszkali na stałe w Ukrainie, na początku wojny musieli zmienić swoje miejsce pobytu. W takiej sytuacji jest Anhelina Kalinina.
W Kijowie miałam swój dom i wracałam tam co kilka tygodni. Teraz podróżuję od turnieju do turnieju, szukam rozwiązań na to, jak zorganizować sobie życie i nadal trenować - mówiła w "The Functional Tennis Podcast".
Kalinina po raz ostatni w swoim kraju była 17 lutego. Wówczas wyjechała do Doha. Jest niezwykle zasmucona wojną i tym, co się dzieje w Ukrainie. Z drugiej strony ma szansę rywalizować w najważniejszych turniejach na świecie.
Jest w nich więcej punktów i pieniędzy do wygrania. Progres sportowy pozwala mi pomagać finansowo rodzinie. Wysyłam rodzicom pieniądze. Oni wciąż mieszkają w Kijowie - wyjawiła.
W gorszej sytuacji są dziadkowie. Przebywają w strefie okupowanej przez Rosjan, skąd nie byli w stanie się wydostać.
Moi rodzice i brat żyli przez dwa miesiące bez wody i ogrzewania - mówiła tenisistka.
Moim jedynym życzeniem jest to, żeby wojna się skończyła. Rodzina żyje pod ostrzałem wroga. Były tygodnie, kiedy nie mogłam trenować, bo tak się martwiłam o najbliższych - podkreśliła Kalinina.
Ukrainka stara się odrywać od przykrej rzeczywistości. Kiedy ma czas, skupia się na innych rzeczach niż wojna. Dzięki temu może myśleć o tenisie, a za tym przychodzą lepsze wyniki.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.