Gianni Infantino dostał katarski mundial w spadku po poprzednikach, ale z tego powodu nie wydobyły się z jego ust słowa protestu czy niezadowolenia. Szef FIFA przeprowadził się nawet nad Zatokę Perską kilka miesięcy przed rozpoczęciem turnieju i korzystał z oferowanych mu tam luksusów. Oczywiście, pod przykrywką osobistego doglądania stanu przygotowań mistrzostw świata.
Przed Giannim Infantino intensywny czas spotkań, brylowania na stadionach i salonach, ponieważ będzie on jednym z gospodarzy piłkarskiego święta w Katarze.
Niedawno 52-letni Szwajcar gościł na spotkaniu z przedstawicielami europejskich federacji piłkarskich w Wiedniu. Pozwolił sobie na żart, ale zgodnie z relacjami, na twarzach uczestników spotkania próżno było szukać uśmiechu, a i dowcip nie spodobał się kibicom piłkarskim spoza Europy.
Na imprezę zapraszamy narody z całego świata, ale i tak wiadomo, że do końca pozostają głównie Europejczycy. Mam nadzieję, że zwycięzca mistrzostw świata będzie z naszego kontynentu, ale powiedziałem to samo również na innych kontynentach - wypalił w uśmiechem szef światowego futbolu.
Dominacja Europy
Pomijając fakt, czy szef FIFA trafił z żartem czy nie, jego przewidywanie z Wiednia może sprawdzić się z dużym prawdopodobieństwem. Od 1994 roku, czyli w sześciu kolejnych turniejach Europejczycy wygrali pięć razy i tylko w 2002 roku po trofeum sięgnęła Brazylia. Ponadto, siedmiu z ostatnich ośmiu finalistów i 13 z ostatnich 18 półfinalistów było ze starego kontynentu.
Canarinhos, a także Argentyńczycy mają dużą ochotę na przerwanie pasma sukcesów zespołów z Europy. Sprawić niespodziankę chcą reprezentacje z Afryki i Azji, a ich sprzymierzeńcem ma być klimat w Katarze. Jak dotąd, w historii mistrzostw świata nie było półfinalisty z Afryki, a jedynym przedstawicielem Azji na tym etapie była Korea Południowa w 2002 roku.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.