Damian Knyba nie jest jeszcze znanym pięściarzem. Na koncie ma zaledwie osiem zawodowych walk i jak na razie wszystkie wygrał. W tym roku zadebiutował w Stanach Zjednoczonych i przez jednogłośną decyzję sędziów pokonał Terrella Jamala Woodsa.
W maju Polak otrzymał zaproszenie na treningi z Ołeksandrem Usykiem, który szykował się do walki z Anthonym Joshuą. Knyba spędził dwa tygodnie w Dubaju, gdzie sparował ze znanym Ukraińcem.
W sobotę na gali Silesia Boxing vs Greek Warriors 2 Knyba walczył z Ukraińcem Kostiantynem Dovbyshchenką, którego rekord to 9:10:1. Wydawało się, że Polaka czeka bardzo łatwa przeprawa. Życie napisało zupełnie inny scenariusz.
Walka Knyby zakończyła się po ośmiu rundach i o wygranej musieli zadecydować sędziowie. Ci jednomyślnie wskazali na zwycięstwo polskiego boksera (78:74, 79:73, 77:75), choć ten najadł się dużo strachu. Nie tak wyobrażał sobie pojedynek z anonimowym Ukraińcem.
Komentatorzy zadrwili z Polaka
Najwięcej o walce Knyby mówi się w kontekście komentarza, jakiego po pojedynku udzielili Andrzej Kostyra i Krzysztof Kosedowski.
Cytat przytoczył na Twitterze dziennikarz Przemysław Garczarczyk. Trzeba przyznać, że słowa duetu komentatorskiego robią furorę w sieci.
"Nikt mu kontraktu w USA nie zaproponuje" - powiedział Kostyra. Odpowiedź Kosedowskiego była brutalna. "Może w fabryce drewna?" - zapytał wymownie.
Swój komentarz na Twitterze pozostawił także Przemysław Garczarczyk.
Dla tej wymiany zdań warto było oglądać walkę/płatny sparing Damiana Knyby z groźnym 9:10 Ukraińcem - napisał dziennikarz.