Koszykówka jest popularnym sportem w Serbii. Zorganizowane grupy kibiców mocno wspierają swoje kluby, a reprezentacja kraju potrafiła w przeszłości zdobyć dwa razy mistrzostwo świata, trzy razy mistrzostwo Europy. Na dodatek wróciła z igrzysk olimpijskich w 1996 i 2016 roku ze srebrnymi medalami.
Dlatego ewentualna nieobecność Serbii w następnych mistrzostwach świata będzie rozczarowaniem. Na razie jednak drużyna ma swoje problemy w eliminacjach. W pięciu meczach odniosła dwa zwycięstwa, przez co w tabeli znajduje się na trzecim miejscu za Łotwą i Belgią.
Koszykarze z Bałkanów przegrali w lipcu właśnie z Łotyszami i z Belgami. Zresztą konfrontacja z przeciwnikami z Beneluksu miała swoją nietypową historię - została przełożona o jeden dzień z powodu awarii elektryczności w hali w Niszu. Dostępne oświetlenie nie nadawało się do rozegrania meczu i na nic zdały się próby rozświetlenia hali smartfonami kibiców.
Czytaj także: Trener Legii zaśpiewał. Uszy piekły, ale porwał publikę
Obyło się bez walkowera i gospodarze Serbowie mieli możliwość pokazania wyższości nad Belgami. Nie wykorzystali jej i ponieśli porażkę 73:74. Mocno poruszyła ona Aleksę Avramovicia, który nie mógł powstrzymać emocji w rozmowie z dziennikarzem przeprowadzonej po meczu.
Nie chcę mówić o tym, jak źle się teraz czuję. Musimy rozegrać pozostałe mecze i we wszystkich wygrać. Nie mamy już prawa do jakiegokolwiek niepowodzenia. Nie ma w tym momencie dobrych odpowiedzi, musimy udzielić ich na boisku - mówił reprezentant Serbii.
Media pokazały, że Avramović z trudem powstrzymywał napływające do jego oczu łzy. Niespodziewana porażka przed własną publicznością tak poruszyła Serba, że mógł wybuchnąć płaczem przed kamerami.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.