Od ponad 160 dni trwa wojna w Ukrainie, wywołana przez rosyjskie wojska z rozkazu Władimira Putina. 24 lutego, wczesnym rankiem, Rosjanie ostrzelali ukraińskie miasta. Od tego czasu niemal każdego dnia na teren naszych wschodnich sąsiadów spadają kolejne rosyjskie bomby - giną żołnierze i cywile, w tym kobiety i dzieci.
Reakcja sportowego świata na to, co dzieje się na terenie Ukrainy mogła być tylko jedna. W większości dyscyplin Rosjanie, reprezentujący barwy kraju agresora, zostali wykluczeni z międzynarodowej rywalizacji. Tak jest chociażby w łyżwiarstwie figurowym, które w Rosji uznawane jest za niemal sport narodowy.
W związku z tym Rosjan boli podwójnie, że ich reprezentanci nie mogą uczestniczyć w zawodach łyżwiarskich. W reakcji na to wymyślają kolejne szokujące pomysły, a najlepszym tego przykładem jest ostatnia propozycja Eteri Tutberidze, jednej z najlepszych trenerek od łyżwiarstwa figurowego w Rosji.
Tutberidze zaproponowała bowiem wstrzymanie przyznawania wszystkim zawodnikom i zawodniczkom w łyżwiarstwie punktów do rankingu oraz tytułów wywalczonych na zawodach, do momentu, gdy Rosjanie będą wykluczeni z udziału w międzynarodowej rywalizacji.
Rosjanie sami są jednak sobie winni. Gdyby nie zaatakowali niepodległej Ukrainy, nikt nie wykluczyłby ich z międzynarodowej rywalizacji. Skoro jednak tamtejsi wojskowi zaatakowali militarnie sąsiada, to kraj musi liczyć się z konsekwencjami na arenie sportowej. Taka retoryka nie dociera jednak do Kremla. Pomysł rosyjskiej trenerki z aprobatą przyjął bowiem Dmitrij Pieskow, rzecznik Kremla.
Ma całkowitą rację. W łyżwiarstwie figurowym nasi sportowcy należą do najlepszych na świecie. A jakiekolwiek rankingi w międzynarodowych zawodach nie mają kompletnie sensu bez naszych sportowców - powiedział Pieskow, cytowany przez serwis sports.ru, jakby kompletnie zapominając, że to Rosja wywołała wojnę w Ukrainie.
Czytaj także: Zarabia na nagich zdjęciach. Chce kupić klub piłkarski
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.