Paulo Sousa w 2021 roku objął reprezentację Polski w piłce nożnej. Na stanowisku selekcjonera zastąpił Jerzego Brzęczka. Portugalczyk poprowadził kadrę do drugiego miejsca w grupie w eliminacjach mistrzostw świata w Katarze.
Pod koniec roku niespodziewanie opuścił zespół. Postanowił związać się z brazylijskim klubem Flamengo Rio de Janeiro, za co spadła na niego w Polsce ogromna fala krytyki. To wtedy przez jednego z dziennikarzy nazwany został "Siwym Bajerantem".
W Brazylii pracował przez... pół roku. Prowadzony przez niego zespół nie osiągał satysfakcjonujących wyników. W momencie, gdy Flamengo miało na swoim koncie trzy wygrane, trzy remisy i aż cztery porażki, stracił pracę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Następnie łączony był z kilkoma drużynami. Widziano w niego następcę selekcjonera reprezentacji Egiptu czy nowego trenera drużyny Bologna FC. Ostatecznie nie został szkoleniowcem żadnej z ekip i wciąż pozostaje bezrobotny.
A Flamengo? Były klub Sousy po jego odejściu zaczął notować znacznie lepsze wyniki. Jak wyliczył dziennikarz Krzysztof Stanowski, drużyna rozegrała 26 meczów, w których zanotowała 19 zwycięstw.
To tylko pokazuje, że przygotował fantastyczny fundament i jego praca procentuje... Żarty żartami, ale on w podobnym stylu skomentował nasz awans na mistrzostwa świata - napisał na Twitterze Tomasz Ćwiąkała.
To z tej rozpaczy, że im Sousę zwolnili. Piłkarze na złość działaczom i nowemu trenerowi realizują taktykę Portugalczyka. Podobno potajemnie spotykają się nawet na dodatkowych treningach, aby kontynuować spuściznę geniusza - dodał prześmiewczo Mateusz Magdziarz.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.