Dobiega końca letni sezon skoków narciarskich. W sobotę, w austriackim Hinzenbach, odbył się przedostatni konkurs Grand Prix. Wystartowało wielu mocnych zawodników, w tym Polacy: Kamil Stoch, Piotr Żyła, Dawid Kubacki czy Andrzej Stękała.
To jednak nie Biało-Czerwoni odegrali pierwszoplanowe role w zawodach. Zmagania zdominowali Japończycy - wygrał Yukiya Sato przed Ryoyu Kobayashim. Z Polaków najlepszy był Piotr Żyła, który zajął 7. miejsce. Ósmy był Dawid Kubacki, 16. Kamil Stoch, a dopiero 48. Andrzej Stękała.
Czytaj także: koszmar polskiej rewelacji!
Po zakończonym konkursie więcej niż o wynikach pisało się jednak o wpadce w grafice telewizyjnej. Zawsze podczas relacji na żywo z konkursów realizator pokazuje w prawym dolnym rogu ekranu kilka strzałek z siłą i kierunkiem wiatru na skoczni.
Dopuszczalny wiatr do skakania to maksymalnie około 3 m/s. Tymczasem w pewnym momencie na grafice telewizyjnej siła wiatru pokazała... 1732 m/s. Internauci złapali się za głowy. Oczywiście był to błąd, tak potężna siła wiatru się nie zdarza. Wpadkę realizatorów wyłapał dziennikarz skijumping.pl i opublikował ją na swoim profilu na Twitterze. Spójrzcie:
Zabawnie do całej sprawy podeszli internauci. Jeden z nich, w komentarzu do zdjęcia, napisał żartobliwie: "Małysz by ustał przy takim wietrze!".
Czytaj także: nie uwierzysz. Łowił ryby podczas skoków narciarskich
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.