25 czerwca, podczas Walnego Zjazdu Polskiego Związku Narciarskiego, poznaliśmy nowego prezesa i zarząd PZN na kolejną kadencję. Na stanowisko prezesa wybrany został Adam Małysz, który był jednym kandydatem na to stanowisko. W głosowaniu wzięło udział 80 delegatów. Oddali 77 głosów "za" oraz 3 głosy nieważne.
Możesz przeczytać również: Djoković założył się z Kyrgiosem. Zabawna wymiana zdań
No i stało się. Dziękuję za poparcie i zaufanie. Wiem, że czeka mnie dużo ciężkiej pracy, więc życzcie mi powodzenia - pisał w mediach społecznościowych Adam Małysz krótko po wyborze na prezesa Polskiego Związku Narciarskiego.
W kolejnych rozmowach z mediami nie krył, że był moment, kiedy myślał, że wycofa się ze skoków. Chodzi o moment pożegnania z trenerem Michalem Doleżalem i wielkie zamieszanie, jakie wybuchło wówczas w reprezentacji Polski. Liderzy kadry stali murem za Doleżalem, a m.in. Małyszowi mocno się obrywało.
Możesz przeczytać również: Walczyła o życie po fatalnym wypadku. Lekarze mówią o cudzie
Od dłuższego czasu byłem namawiany, by startować w wyborach na prezesa PZN. Wahałem się długo. Konsultowałem to z rodziną: żoną i córką. Po tym, co stało się w Planicy, obie były przeciwne temu, żebym kandydował. Zawodnicy mieli prawo stanąć w obronie trenera, ale sposób, w jaki to zrobili, był nieodpowiedni - przyznał legendarny skoczek w rozmowie ze sport.interia.pl.
Jeszcze niedawno Małysz mówił, że sytuacja z Planicy nie została do końca zażegnana. Zapowiadał rozmowę z Kamilem Stochem, która miała w pełni oczyścić atmosferę i zakończyć ten etap. Nowemu prezesowi PZN będzie o tyle łatwiej, że polscy skoczkowie w bardzo dobrej atmosferze rozpoczęli współpracę z nowym szkoleniowcem, Thomasem Thurnbichlerem.
Możesz przeczytać również: Właściciel Rakowa skomentował kompromitację Lecha Poznań w Baku
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.