W Hiszpanii dobiegają końca mistrzostwa świata kobiet w piłce ręcznej. Poza aspektem sportowym, głośno w kontekście tych mistrzostw jest o zniknięciu kilku zawodniczek. Najpierw z hotelu ulotniły się cztery reprezentantki Kamerunu. Wszystkie zabrały swoje rzeczy osobiste, więc wygląda na to, że zrobiły to z własnej woli.
Niedługo później zniknęła Shaghayegh Bapiri, jedna z najlepszych reprezentantek Iranu. Zespół z tego kraju zadebiutował na kobiecych MŚ w piłce ręcznej, ale tamtejsza telewizja - zgodnie z panującymi tam regułami - w ogóle nie pokazywała zmagań kobiet.
Co łączy te wszystkie zniknięcia? Bez wątpienia chęć lepszego życia. Bapiri jest bezpieczna i ma się dobrze. Kilka dni po tym zdarzeniu ujawniła się i przyznała, że uciekła, by poszukać azylu w innym kraju.
W rozmowie z voanews.com opowiedziała o absurdach, które towarzyszyły reprezentacji Iranu na mistrzostwach. Zawodniczki musiały rywalizować z nakryciem głowy.
W naszym pierwszym meczu mój hidżab został ściągnięty przez rywalkę. Członek sztabu krzyczał na mnie po meczu. Nie miałam nad tym kontroli. Nie mogłam zaakceptować tego, że federacja mnie tak traktuje - przyznała.
Podzieliła się też wstrząsającymi historiami na temat tego, jak wygląda życie kobiet w Iranie.
W Iranie jest tyle ograniczeń dla kobiet... Nawet nie wiem, jak ci to wytłumaczyć. Bardzo cierpimy w Iranie. W społeczeństwie istnieje ogromna różnica między mężczyznami a kobietami. Podam przykład, który nie ma nic wspólnego ze sportem - rozpoczęła.
- Moja koleżanka w Iranie była bita przez męża. Kiedy w końcu złożyła przeciwko niemu pozew, sędzia powiedział jej: "proszę pani, w Iranie mąż ma prawo bić panią raz w roku". Po tej odpowiedzi ta kobieta zrezygnowała z rozwodów, prawników, wszystkiego. Była zszokowana - dodawała.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.