Czesław Michniewicz nie jest tak aktywnym Twitterowiczem jak w przeszłości, dlatego obserwowanie jego konta w portalu społecznościowym nie pomaga w zdobywaniu informacji czy nawiązaniu dialogu. Selekcjoner reprezentacji Polski postanowił jednak i tak ograniczyć dostęp do jego profilu kilku dziennikarzom.
Po mundialu na listę zablokowanych trafili Paweł Paczul z portalu Weszlo czy Marcin Borzęcki z Viaplay, a już wcześniej "wotum nieufności" od Czesława Michniewicza dostał Tomasz Ćwiąkała z Canal+Sport.
Blokowanie znanych na skalę ogólnopolską osób mogło wywołać uśmiech u niektórych lokalnych dziennikarzy, ponieważ przypomnieli sobie podobny sposób działania Czesława Michniewicza w pracy klubowej. "Gdy odchodził z Pogoni zablokował znaczną część lokalnego środowiska w Szczecinie" - przypomniał Daniel Trzepacz, redaktor naczelny portalu pogonsportnet.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Michniewicz był trenerem Pogoni od 2015 do 2016 roku. Na koniec stosunkowo krótkiej kadencji zarzucano mu nieatrakcyjny sposób grania. Zasłynął wtedy buńczuczną odzywką do jednego z internautów "nie ma przymusu oglądania". To hasło jest do teraz wspominane najczęściej w kontekście epizodu Michniewicza w Szczecinie.
Szkoleniowiec rozstał się z Pogonią w momencie wygaśnięcia kontraktu. Prezes Jarosław Mroczek postanowił szukać innego trenera, choć Portowcy zakończyli sezon na niezłym szóstym miejscu w PKO Ekstraklasie.
Nie wiadomo, czy Cezary Kulesza zachowa się tak samo wobec selekcjonera Czesława Michniewicza. Zarzuty wobec "polskiego Mourinho" są podobne, choć ten po raz pierwszy od 36 lat wprowadził reprezentację Polski do najlepszej szesnastki mistrzostw świata. Kontrakt Michniewicza wygasa wraz z końcem roku i na razie nie wiadomo, czy dojdzie do jego przedłużenia.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.