Historie o podejrzanych zatruciach pokarmowych pojawiają się od czasu do czasu w europejskich pucharach. Jedną z aferek wywołał sztab ukraińskiego Dnipro w tym tygodniu.
Oskarżył on o utrudnianie przygotowań do meczu grecki Panathinaikos. W przeszłości na biegunkę, po powrocie z Naddniestrza, uskarżał się nawet Manchester United.
Raków chce minimalizować ryzyko. Mistrz kraju rozegra w środę o godzinie 18 rewanż z Karabachem w drugiej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pierwsza konfrontacja zakończyła się wynikiem 3:2 dla Rakowa, dlatego sytuacja jest napięta, a stawka wysoka. Lepsza drużyna zagra w trzeciej rundzie i na pewno w grupie jednego z europejskich pucharów.
Raków nie rozegrał meczu w weekend i poleciał do Azerbejdżanu już w poniedziałek. Przyzwyczajał się do drobnej zmiany czasu, a przede wszystkim do temperatury powietrza powyżej 30 stopni Celsjusza.
W Polsce aktualnie nie ma takich upałów, a kibice oglądali poprzedni mecz w Częstochowie w kurtkach wiatrówkach.
To, że Raków zabrał ze sobą kucharza oraz własne jedzenie, nie jest czymś dziwnym. Nie chodzi nawet o strach przed zatruciem, ale też o wygodę i pewność, co do jakości produktów. Częstochowianie wpakowali do samolotu również własne napoje. Mistrz Polski nie chce narazić się na żadne niebezpieczeństwo.
Raków występuje w trzecim sezonie z rzędu w europejskich pucharach, ale po raz pierwszy gra w nich jako mistrz Polski. We wcześniejszych edycjach odpadał w eliminacjach. Tym razem brakuje mu minimum jednego wygranego dwumeczu, żeby pokazać się jesienią w grupie. Może wykonać zadanie już w środę.
Jak dotąd polskie zespoły nie radziły sobie dobrze w meczach na wyjeździe z Karabachem. W Azerbejdżanie nie poradziły sobie w poprzedniej dekadzie Wisła Kraków i Piast Gliwice, a rok temu Lech Poznań poniósł porażkę aż 1:5.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.