Na gali Fame 20 27-latek wygrał ćwierćfinał turnieju ze względu na dyskwalifikację Krystiana "Krychy" Wilczaka. Następnie jego przeciwnikiem był Maksymilian "Wiewiór" Wiewiórka.
Amadeusz "Ferrari" Roślik wdał się w bójkę z rywalem na konferencji prasowej przed jubileuszowym wydarzeniem. W ten sposób znowu postanowił przypomnieć o sobie fanom.
W sobotę tuż przed wejściem do oktagonu "Ferrari" miał zgłosić, że doznał skurczu kostki. Jak tłumaczył w rozmowie z portalem mma.pl, sędzia nie zareagował na jego problemy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ten pojedynek był dość wyrównany. W ostatecznym rozrachunku sędziowie jednogłośnie zdecydowali, że na zwycięstwo zasłużył "Wiewiór", który po wygranej na punkty awansował do finału turnieju.
Roślik był wściekły po sobotniej porażce i dał wyraz swoim emocjom. Kibice mogli być zaskoczeni słowami gwiazdora, który przynajmniej w najbliższym czasie nie pojawi się w klatce.
- Na ten moment kończę z freak fightami. Nie chcę mówić, że nigdy nie wrócę, ale póki co podziękuję - wypalił "Ferrari".
Rozgoryczony po walce zawodnik nie gryzł się w język. Amadeusz Roślik uważa, że zapracował sobie na zdecydowanie lepsze traktowanie ze strony przedstawicieli federacji.
- Postawiłem swoje nazwisko na szali i oni uznali, że ich nie obchodzi to, że walczę ze skurczem. To znaczy, że nie jestem tu szanowany. Dostałem kosę pod żebro - dodał.
Roślik w ostatnim czasie był jedną z twarzy federacji. Na galach Fame MMA wystąpił kilkanaście razy i dodatkowo zaliczył bardzo krótki epizod w nieistniejącej już organizacji High League.
Jego zachowanie wzbudza bardzo duże kontrowersje w mediach społecznościowych. Przypomnijmy, że w 2023 roku musiał pogodzić się z porażkami w starciach z Arkadiuszem Tańculą czy pięściarzem Kamilem Łaszczykiem.