Koszmar rozegrał się na mecie 1. etapu wyścigu. Przy prędkości 80 km/h Dylan Groenewegen doprowadził do kraksy, w której najbardziej ucierpiał jego rodak Fabio Jakobsen.
Holender był reanimowany. Później wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej, a następnie przez całą noc był operowany. Jego stan jest ciężki, ale stabilny. W piątek ma zostać wybudzony.
Nieprawidłowości na trasie zgłosił szef jego zespołu. Patrick Lefevere przyznał, że już w zeszłym roku zwracał uwagę, że meta etapu jest zbyt niebezpieczna.
Jest cholernie niebezpiecznie. Jedziesz w dół, przekraczasz wszelkie granice. Ja zareagowałem, zaprotestowałem. Przed rokiem wysłałem pismo do organizatorów - powiedział Lefevere w rozmowie z WP SportoweFakty.
Lefevere nie otrzymał odpowiedzi. Belg powiedział także, że uważa wyścig za świetnie zorganizowany, ale kolarze powinni być lepiej chronieni. Złożył także zawiadomienie na policji i zamierza dochodzić praw Jakobsena, którego rehabilitacja potrwa miesiącami.
Trwa już śledztwo. Sprawę ws. nieumyślnego spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu prowadzi Prokuratura Okręgowa w Katowicach.
Do poprowadzonego postępowania prokurator musi ustalić, że spowodowanie obrażeń ciała u tych dwóch osób, było efektem zawinionego działania człowieka, czy też było efektem nieszczęśliwego wypadku - skomentowała rzeczniczka prokuratury Marta Zawada-Dybek.
Dylana Groenewegena wykluczono z wyścigu. Ponadto Holender wskutek upadku doznał złamania obojczyka. Pojawiają się głosy, że powinien zostać dożywotnio zdyskwalifikowany. Jego zachowanie potępiła Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI).
Nienawidzę tego, co się wczoraj stało. Nie mogę znaleźć słów, by opisać, jak bardzo mi przykro z powodu Fabia i innych, którzy ucierpieli w tym wypadku. W tej chwili zdrowie Fabio jest najważniejsze. Ciągle o nim myślę - napisał na Twitterze Groenewegen.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.