Magdalena Gorzkowska postanowiła porzucić bieganie na rzecz gór. Przed kilkoma laty była lekkoatletką z dość silną pozycją. Znalazła się w składzie sztafety na 4x400 metrów, która wywalczyła srebrny medal na halowych mistrzostwach świata. Teraz jest Himalaistką, która chce dokonać spektakularnego wyczynu.
K2 to drugi pod względem wysokości szczyt na Ziemi, na który próbowało wejść już kilka polskich ekip. Bezskutecznie. Warunki są tam bardzo trudne. Temperatura waha się od -30 stopni w obozie do nawet -80 stopni na szczycie góry.
Święta będą na pewno białe, ale raczej bez choinki. Jeśli będzie potrzeba, jesteśmy w stanie przeciągnąć wyprawę nawet do połowy marca. Jestem świadoma panujących tam warunków. To zimą najgorsze miejsce na Ziemi. Muszę liczyć na odrobinę szczęścia, na kilka dni okna pogodowego. Bez tego nie da się tej góry zdobyć - powiedziała podczas konferencji prasowej w Chorzowie.
Wyprawa na K2. Napięty grafik Gorzkowskiej
Gorzkowska w piątek rano wylatuje z Warszawy do Islamabadu. Jak sama przyznaje, do piątku czeka ją jeszcze mnóstwo obowiązków: dwa treningi, ubezpieczenia, szkolenia czy testy na COVID-19. Koniec akcji i powrót do Polski planowane są pod koniec lutego.
Gorzkowska ma już na swoim koncie trzy ośmiotysięczniki - Everest, Makalu i Manaslu. Warto zaznaczyć, że dwa ostatnie zdobyła bez wspomagania tlenem.