"Time" to słynny na świecie magazyn. Postanowił już w grudniu ogłosić sportowca roku. Została nim gimnastyczka Simone Biles. To jedna z najsłynniejszych i najbardziej utytułowanych zawodniczek tej dyscypliny na świecie. I to nie ulega wątpliwości.
W 2021 roku nie błyszczała. W maju wykonała jako pierwsza kobieta podwójną figurę zwaną Yurchenko. Podczas igrzysk w drużynówce z ekipą nie wywalczyła złota, co było sporą sensacją. A potem poszła cała lawina.
Simone Biles była w Tokio w wiosce olimpijskiej. Wycofywała się jednak z kolejnych konkurencji, tłumacząc, że robi to ze względu na problemy ze zdrowiem psychicznym. Było to niezwykle istotne, bo zwróciła uwagę na to, że jest to bardzo ważna część życia sportowców.
Ostatecznie wystąpiła w konkurencji na równoważni. Zdobyła brązowy medal. I właśnie ona została wybrana sportsmenką roku przez "Time".
Czytelnikom się to nie spodobało. Większość wskazywała na to, że Biles sportowo osiągnęła niewiele. A jednak o to chodzi w tym tytule. "To żart?", "Jest jedną z najlepszych gimnastyczek w historii, ale nie zasłużyła na to w tym roku. To nagroda polityczna", "Dlaczego? Nie było innych kandydatów?" - dziwili się internauci.
Wielu też poparło ten wybór. Według nich normalizowanie problemów psychicznych sprawiło, że Simone Biles zasłużyła na ten tytuł.
Czytaj też: Wielka tragedia podczas meczu. Nie żyje kibic
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.