Mariusz Pudzianowski wielu kibicom kojarzy się głównie jako gwiazda federacji KSW, jednak starsi fani pamiętają "Pudziana" z zawodów dla siłaczy. Tam nie miał sobie równych i przez wiele lat utrzymywał się na topie.
Od 1 maja 1999 roku startowałem prawie co tydzień. Wygrywałem i zawsze coś przywoziłem: mikrofala, telewizor, antena satelitarna. Wtedy to było coś! Jak taką antenę powiesiłeś na domu, to dwa i pół gościa byłeś. Nagle się okazało, że w ciągu miesiąca zarobiłem cztery normalne wypłaty. Zaczęli mnie zapraszać: jedne zawody, drugie, trzecie, czwarte - mówił dla WP SportoweFakty.
Zobacz także: Dan Bilzerian przyleciał do Polski
W roli strongmana osiem razy sięgał po mistrzostwo Polski. To również sześciokrotny mistrz Europy i pięciokrotny mistrz świata. Niedawno postanowił pojechać do Kamienia (woj. pomorskie), aby obserwować zmagania obecnych siłaczy w ramach "Strongman Cup". Na obserwacji się nie skończyło.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Ciągnie wilka do lasu" - napisał na Facebooku i opublikował wymowne nagranie, w którym pokazał, jak w przeszłości dźwigał ogromne ciężary. I dodał: "Parę miesięcy i wróciłoby się na swoje tory, co kiedyś były do jazdy".
Dlaczego "Pudzian" porzucił zawody siłaczy?
Wielu kibiców uważa, że Pudzianowski jest jednym z najlepszych sportowców w historii Polski i należy mu się osobny medal za reprezentowanie kraju z takim skutkiem na arenie międzynarodowej. Po zakończeniu przygody z zawodami strongmanów, Pudzianowski został legendą polskiego MMA. Dlaczego zdecydował się na taki krok?
Zobacz także: Pochwaliła się skończeniem prawa. Zebrała ogrom krytyki
To wszystko mnie znudziło, bo musiałem się postarać, żeby przegrać. Wygrywałem niemal wszystko. W Polsce nie było na mnie kozaka. Musiałbym wyjść ze złamaną nogą, żeby ktoś mnie pokonał. Potrzebowałem nowego celu, wyzwania. Wtedy MMA raczkowało, ale na trybunach był szał - argumentował.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.