O freak fightach w polskim MMA usłyszeli już niemal wszyscy. Te niezwykle popularne potyczki znanych osób wdarły się do medialnej codzienności, stając się przedmiotem dyskusji internautów.
Do świata "freaków" pcha się coraz więcej sportowców, którzy mogą zarobić tam bardzo duże pieniądze. Przykład? Były zawodnik KSW - Daniel Omielańczuk zdecydował się dołączyć do Clout, w którym zmierzy się z Denisem Załęckim. Wcześniej walczyli także Norman Parke, Borys Mańkowski, Artur Szpilka czy Damian Janikowski.
Jak się okazuje, propozycję walki otrzymał także były bokser Przemysław Saleta, który w przeszłości walczył między innymi z Marcinem Najmanem. Jak zareagował?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mnie nigdy nie ciągnęło w tę stronę, ale telefonów było nawet sporo. Nigdy nawet nie przechodziłem do etapu rozmawiania o pieniądzach. To nie jest kwestia kasy tylko zasad - powiedział stanowczo Saleta w rozmowie z kanałem "Fan Sportu" na YouTube.
Freak fight w Polsce. Działa tak cały świat
Saleta w przeszłości mówił o tym, że to normalne, iż freak fighty cieszą się tak ogromną popularnością. Zauważył także, iż takie zjawisko powstało już kilka lat temu w Wielkiej Brytanii, a wpływy z takiej gali były ogromne.
Czytaj także: Niebywałe. Kowalczyk ma już następcę Probierza
Jest to tendencja ogólnoświatowa, parę lat temu w Wielkiej Brytanii była taka karta walk, na której występowali praktycznie tylko youtuberzy i to właściwie były pojedynki na zasadach boksu "białych kołnierzyków", czyli w dużych rękawicach oraz kaskach. Wpływy z tej gali od sponsorów, biletów i z PPV przekroczyły 150 mln funtów - mówił w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.