Federico Coria i jego partnerka wracali z wielkoszlemowego Roland Garros. W nim Argentyńczyk nie wygrał meczu. Stanął przed trudnym zadaniem w pierwszej rundzie w Paryżu i poniósł porażkę w czterech setach z Taylorem Fritzem.
Federico Coria wylądował w Barcelonie, gdzie na lotnisku spotkała go przykra historia. Argentyńczyk został okradziony i nie zdążył udaremnić zabrania jego bagażu. Tenisista poinformował o przebiegu wydarzeń w nagraniu, które następnie udostępnił w mediach społecznościowych.
Okradli nas. Nie nagrywam tego filmu, żeby rozpaczać, ale żeby ostrzec tych, którzy przylatują do Barcelony - mówi 32-letni tenisista.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poprosiliśmy o samochód na parkingu lotniska. W Barcelonie są one w takim miejscu, że nie można do niego dotrzeć z wózkiem na walizki. Wsiadłem już do samochodu, kiedy moja dziewczyna zobaczyła, że ktoś biegnie z naszymi rzeczami - relacjonuje Argentyńczyk.
Tenisista i jego partnerka ruszyli w bezskuteczny pościg za złodziejaszkami. Zginęły rakiety tenisowe Federico Corii. Do tego plecak dziewczyny, w którym znajdował się pierścionek zaręczynowy, telefon komórkowy oraz paszport. Argentyńczyk złożył zawiadomienie o przestępstwie na komisariacie policji na lotnisku, ale nie odzyskał skradzionych rzeczy.
Złodziei było trzech. Wierzę w to, że wzięli nas na cel i obserwowali. Weszli między samochody i działali zgodnie z przetestowanym już sposobem. Chcę zaalarmować chociaż jedną osobę, żeby nie przydarzyła się jej taka sama historia w Barcelonie - podsumowuje Federico Coria.