Mnóstwo emocji dostarczył piątkowy mecz dziewiątej kolejki PKO BP Ekstraklasy pomiędzy ŁKS-em Łódź a Jagiellonią Białystok. Sama pierwsza połowa trwała ponad godzinę, bo na murawie doszło do niebezpiecznej sytuacji.
Możesz przeczytać także: Tak mieszka Jan Tomaszewski. Zdziwieni?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Fatalnie wyglądającej kontuzji nabawił się Nacho Monsalve. Piłkarz ŁKS-u zderzył się z jednym z rywali - do tego stopnia, że stracił przytomność. Hiszpański defensor długo był opatrywany przez medyków, a ostatecznie opuścił plac gry na noszach.
W przerwie spotkania przed kamerą Canal+ Sport stanął jego klubowy kolega, Bartosz Szeliga. Pytany o stan zdrowia Monsalve'a odpowiedział:
Był przytomny na sam koniec. Nigdy to nie jest przyjemna sytuacja, gdy kolega z drużyny jest znoszony z boiska.
Możesz przeczytać również: Odpowiedział Dudzie. "Przełknę, że nazywa mnie świnią"
W końcu jednak przerwał swoją wypowiedź, bo z perspektywy trybun skutecznie utrudniał mu to jeden z kibiców. Szeliga nie wytrzymał - odwrócił się w jego stronę i rzucił wymowne:
Kurde, kolego.
Pierwsza połowa zakończyła się remisem 1:1, a w drugiej blisko trzech punktów byli piłkarze z Białegostoku. W 77. minucie Afimico Pululu wyprowadził Jagiellonie na prowadzenie. ŁKS rzutem na taśmę uratował jednak punkt. W 90. minucie do rzutu karnego podszedł Dani Ramirez i pewnie wykorzystał jedenastkę.
Po ośmiu kolejkach Jagiellonia zajmuje drugie miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Ewentualne zwycięstwo w Łodzi dałoby jej pozycję lidera, ale ostatecznie nie doszło do przetasowań na szczycie. ŁKS natomiast przerwał serię trzech porażek z rzędu. Łodzianie z dorobkiem siedmiu "oczek" zajmują 16. miejsce w tabeli.
Możesz przeczytać także: Uciekła do Polski przed reżimem Łukaszenki. Piszą o niej straszne rzeczy
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.