O wydarzeniach po meczu Ligii Konferencji Europy między AZ Alkmaar a Legią Warszawa słyszał już chyba każdy. Po spotkaniu zakończonym porażką polskiej drużyny 0:1 holenderska policja i ochrona zamknęła stadion, uniemożliwiając dojście do autokaru części piłkarzy i sztabu szkoleniowego polskiej drużyny. Czwartkowego wieczora doszło do kilku bulwersujących scen - prezes klubu Dariusz Miodulski został uderzony, a dwóch piłkarzy Legii zatrzymała policja.
Temat szybko podchwyciły niemieckie media, chociaż trzeba przyznać, że sposób relacjonowania całego zajścia przez niektóre tytuły wzbudza pewne kontrowersje. Skupmy się na relacji przygotowanej przez dziennikarzy "Bilda". Popularny w Niemczech tabloid w następujący sposób tytułuje swój materiał: "Zamieszki w Lidze Konferencji. Policja szturmuje autobus drużyny i zabiera zawodników".
Tytuł na pewno dramatyczny, ale czy zgodny z prawdą? Informacje, do których dotarły polskie media, dosyć stanowczo przeczą takiemu stanowi rzeczy. Owszem, między policją a ekipą legionistów doszło do rękoczynów ("Bild" podaje informacje o ataku na Miodulskiego), a funkcjonariusze rzeczywiście otoczyli autokar Legii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szkopuł w tym, że do żadnego szturmu nie doszło. Doniesienia, które docierają z Holandii, mówią o tym, że taka groźba faktycznie padła, jednak ostatecznie nie została ona zrealizowana. Policjanci otoczyli autokar, by wyprowadzić z niego dwóch piłkarzy Legii - Josue i Radovana Pankova. Obaj zawodnicy opuścili autokar i zostali oddani w ręce służb.
Co ciekawe, w samym artykule niemieckiego tabloidu nie pojawiają się żadne informacje na temat domniemanego szturmu, a jego autor ogranicza się do dość lakonicznego stwierdzenia, że "autokar został otoczony przez policję".
I tu dochodzimy do kolejnej kwestii, która nieco rozmija się z informacjami polskich mediów. Mowa o zatrzymanych piłkarzach Legii. O ile "Bild" przekazuje, że zatrzymano dwóch Josue oraz Pankova, to autor materiału wspomniał jeszcze o innym zawodniku.
"Według innych źródeł wśród aresztowanych znalazł się Gil Dias - wypożyczony do Legii z VfB Stuttgart" - czytamy w "Bildzie".
Problem w tym, że informacja jest prawdopodobnie wyssana z palca. Dziennikarz nie podaje, o jakich konkretnie źródłach mowa, co nie pozwala na jakąkolwiek weryfikację tej rewelacji. W polskich mediach nazwisko Diasa nie padło ani razu.
Pozostała część materiału skupia się m.in. na opisie tła rozgrywających się wydarzeń. Autor materiału powołuje się na relacje holenderskiej policji i przekazuje, że kibice Legii złamali zakazy używania pirotechniki, a dodatkowo część fanów przyjezdnych wtargnęło na obiekt, nie przechodząc kontroli biletowej. "Bild" pisze również o "zamieszkach" na stadionie, w trakcie których rany odniósł jeden z policjantów.
Ta narracja stoi w dużej sprzeczności ze słowami obecnego na meczu Łukasza "Jurasa" Jurkowskiego, który w ten sposób opisywał chwilę poprzedzające pierwszy gwizdek sędziego:
Na trybunach był spokój. Małe szarpanie z ochroną i policja przed wejściem. Ochrona próbowała zabrać flagę Legii na wejściu. A że szarpali to efekt kuli. Cała sytuacja 3 min max i do wyjścia spokój. Jeżdzę trochę na mecze. Żadna sytuacja. Tak elektrycznych i przestraszonych policjatnów nigdy nie widziałem. Zero przygotowania .
Warto też dodać, że "Bild" poświęcił sporo uwagi reakcjom polskich polityków. W artykule został m.in. zacytowany wpis premiera Mateusza Morawieckiego na portalu "X", a także słowa rzecznika rządu, Piotra Müllera.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.