Karl Geiger został nieoczekiwanym triumfatorem obu konkursów Pucharu Świata w Klingenthal. Reprezentant Niemiec dał mnóstwo powodów do radości swoim kibicom, bo ci długo czekali na wygraną swojego rodaka właśnie w tym miejscu. Jednocześnie Geiger zatrzymał Stefana Krafta, który wygrał cztery pierwsze zawody cyklu.
Możesz przeczytać także: Znowu jest o niej głośno. To kuzynka legendy futbolu
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To jednak nie Geiger, ani nie Kraft byli najlepsi w piątkowych i niedzielnych kwalifikacjach. Dokonał tego dwukrotnie Ryoyu Kobayashi. Ten - przynajmniej według regulaminu Pucharu Świata - za każdy triumf w takiej serii powinien otrzymać trzy tysiące franków szwajcarskich.
Tyle tylko, że organizatorzy nie dotrzymali tej reguły do końca. Kobayashi w Klingenthal otrzymał czek, na którym widniała kwota trzech tysięcy euro. Według wyliczeń internautów, gdyby przeliczyć ją na walutę japońską, Ryoyu byłby stratny około 60 tysięcy jenów. Z punktu widzenia skoczka można mówić o pewniej krzywdzie.
Do sprawy odniósł się rzecznik prasowy Pucharu Świata, Horst Nilgen.
Zawodnik i tak otrzyma na konto trzy tysiące franków. Organizatorzy na czekach omyłkowo wpisali euro zamiast franków. Ale to tylko pokazowa nagroda. W przelewach wszystko będzie dopilnowane - zapewnił, cytowany przez portal sport.tvp.pl.
Możesz przeczytać również: Takiej transmisji jeszcze nie było. Netflix pokaże mecz legendy
Karuzela Pucharu Świata w skokach nie zatrzymuje się. W najbliższy weekend (16-17 grudnia) zawita do Engelbergu, a później rozpocznie się prestiżowy Turniej Czterech Skoczni. Tam do zgarnięcia będą jeszcze większe pieniądze, niż na co dzień w PŚ.
Możesz przeczytać także: Koniec pewnej epoki we Włoszech. Legenda zakończy karierę
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.