Rywalizacja Velezu Mostar z NK Siroki Brijeg zakończyła się wynikiem 4:4. Dla wicelidera było to potknięcie, ale i tak powinien być zadowolony ze zdobycia punktu do tabeli ligi bośniackiej. W drugiej połowie musiał popisać się spektakularnym pościgiem, ponieważ zszedł na przerwę przy wyniku 0:3.
Pierwsza połowa na 0:3, druga połowa na 4:1. Taki przebieg meczu musiał zainteresować opinię publiczną, ponieważ nie zdarza się często w ekstraklasie w jakimkolwiek kraju w Europie. Vlado Hrkac, czyli asystent pierwszego trenera NK Siroki Brijeg postanowił opowiedzieć trochę o kulisach meczu.
Pozostało zaledwie 20 minut do rozpoczęcia meczu i siedmiu z naszych jedenastu zawodników dostało biegunki. Później wyszliśmy struci na boisko i straciliśmy w pierwszej połowie trzy gole - powiedział Vlado Hrkac.
WEdług relacji trenera, piłkarze NK Siroki Brijeg musieli jeden za drugim zejść z rozgrzewki i pobiec do toalety w szatni. Przygotowania do meczu, utrzymanie koncentracji, wspólna mobilizacja - wszystko to trzeba było spisać na straty.
Skoro problemy żołądkowe dopadły jednocześnie siedmiu zawodników, to na pewno nie były one efektem strachu. W przyszłości piłkarze NK Siroki Brijeg powinni uważniej dobierać miejsce wspólnego stołowania się. Sytuację udało się opanować i w drugiej połowie goście uratowali wynik meczu.
Mieliśmy z dziesięć sytuacji podbramkowych, a przeciwnicy dwie, mimo to mecz zakończył się wynikiem 4:4. Goście zremisowali z nami w meczu, w którym byli już praktycznie "martwi" - powiedział z kolei Amar Osim, trener Velezu Mostar, który w niecodziennym meczu stracił trzy gole prowadzenia.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.