Wśród najważniejszych wydarzeń gali Fame Friday Arena 2 był debiut wciąż aktywnego sportowca, który przygotowuje się do igrzysk olimpijskich 2024 w Paryżu. Mowa o Piotrze Lisie, polskim tyczkarzu, który zdecydował się spróbować swoich sił we freak fightach.
Jeżeli chodzi o jego przeciwnika, to był nim Dariusz "Daro Lew" Kazmierczuk. Ten od samego początku atakował swojego przeciwnika w mediach społecznościowych.
Możesz przeczytać również: Jest starsza o 23 lata. Była jego menadżerką, została żoną
"Lisek do nory, idziesz na stracenie", "Lisek urwisek", "Wysoki jak brzoza, głupi jak koza Lisek" - to niektóre teksty, które "Daro Lew" wystosował w kierunku swojego przeciwnika.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
A podczas spotkania twarzą w twarz, doszło między nimi do spięcia. Lisek z trudem utrzymywał powagę i śmiechem reagował na to, co mówi jego przeciwnik. Wobec tego Kazmierczuk postanowił go "zaatakować", bo wyszło to bardzo nieudolnie.
Możesz zobaczyć też: Fame Friday Arena 2. To była prawdziwa demolka
W piątek miejsca na żarty nie było. "Daro Lew", mimo wielu walk na koncie (bilans 3-12), był jedynie tłem dla sportowca. Ten od samego początku prezentował znakomitą ofensywę, wobec czego szybko rozbił swojego przeciwnika.
Po zakończonym pojedynku między Liskiem a Kazmierczukiem nie było złej krwi. Potwierdza to relacja na Instagramie "Daro Lwa", który zamieścił ją wraz z rywalem. I było widać, że ich dawne zachowanie przeminęło z wiatrem.
"To nie jest k**** lis, to jest niedźwiedź. Dobra walka, na******** Cię, tylko te kolano" - powiedział na relacji pokonany freak fighter, dla którego była to już 13 porażka.
Możesz przeczytać także: To go wykończyło. Arkadiusz Tańcula bezsilny jak nigdy
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.